Robert Skibniewski: Kibice nie przychodzą na mecz, żeby oglądać "Złotopolskich"
Anwil Włocławek okazał się wyraźnie lepszy od Śląska Wrocław w odnowionej rywalizacji spod znaku "świętej wojny". Wrocławscy koszykarze mocno przeżyli tę porażkę.
"Skiba" jako jedną z głównych przyczyn porażki upatruje marnowanie łatwych rzutów. - Trzeba przyznać, że w tej pierwszej kwarcie mieliśmy wręcz "przeotwarte" pozycje. Oni zagęszczali obronę pod koszem i zostawiali wolnych zawodników za łukiem. No ale cała zabawa polega na tym, żeby tę piłeczkę umieścić w tej obręczy...gdyby to się udało, przebieg meczu mógłby być zupełnie inny.
Rozgrywającemu Śląska Wrocław bardzo podobała się natomiast atmosfera na trybunach. - Jako zawodnikowi bardzo podobało mi się to, że dopisali kibice - zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Możemy śmiało powiedzieć, że atmosfera była świetna. Mam tylko nadzieję, że będziemy grać lepiej i w takim składzie spotykać się do końca sezonu - mówił Skibniewski.
- To była trochę taka bitwa na przyśpiewki...oni nam, my im...Cieszymy się z tego, na to przecież tak naprawdę tyle czasu czekaliśmy - kontynuował. - Być może w rundzie rewanżowej we Włocławku będzie równie gorąco. Usłyszeliśmy słynne przyśpiewki z obu strony...kibice przecież przyszli na mecz, a nie do kościoła czy oglądać "Złotopolskich" albo jakiś inny serial. Z jednej strony może fani gości użyli niecenzuralnych słów, ale z drugiej też w pewien sposób udowodnili, że cieszy ich powrót Śląska, o czym świadczy tak liczne przybycia. Zawodników taka atmosfera również nakręca.
Koszykarz Śląska odniósł się również do tego, że jego zespół wciąż jest w budowie. - Na pewno nie wpływa to na nas dobrze, jest to trudne zwłaszcza dla trenerów. Gdy przychodzi nowy zawodnik, trzeba pokazywać mu nowe zagrywki, ćwiczyć je najpierw bez obrony, dopiero później z obroną. Po jakimś czasie jest to monotonne dla tych, którzy są od początku. Ale nie ma co płakać...jesteśmy profesjonalistami, musimy sobie zdawać sprawę z tego jak jest, żyć z tym i starać się jak najlepiej potrafimy, bo nie sztuką jest wygrywać, gdy gra się dobrze. Sztuką jest wygrywać, gdy coś się zacina, tak jak dzisiaj - tłumaczy "Skiba".