Karol Wasiek: Dlaczego w ogóle zdecydowałeś się pozostać w Stelmecie Zielona Góra?
Marcin Sroka: Wiele czynników się tak naprawdę na to złożyło. Nie ukrywam, że rozmowy były prowadzone dość długo, ale ostatecznie doszliśmy z działaczami do porozumienia. Wspominałem we wcześniejszych wywiadach, że chciałem być jak najbliżej Słupska, ponieważ żona pochodzi ze Słupska, ale nie udało się. W międzyczasie tutaj rozmowy ze Stelmetem zaczęły toczyć się coraz szybciej i podpisaliśmy umowę.
Czego było to wynikiem, że te rozmowy trwały tak długo?
- Trwało to około półtora miesiąca. Wiele czynników się tak naprawdę na to składało. Nie chcę się rozwodzić na ten temat, bo to teraz i tak już nie ma znaczenia.
Dla wielu było jednak zaskoczeniem, że zostałeś w Stelmecie, bo po sezonie nic na to nie wskazywało.
- Po zakończeniu sezonu faktycznie nie było żadnych rozmów, ale byłem na to w sumie przygotowany, bo to jest koszykówka. Takie jest życie i tak czasami bywa. Nie ma co ukrywać, że tutaj koncepcja trenera jest taka, działaczy taka, a prezesów taka. Nic mnie nie zdziwiło, ponieważ zdążyłem się nauczyć, że tak czasami po prostu bywa.
Koszalin mocno był zainteresowany twoją osobą?
- Tak. Było kilka innych klubów, które były zainteresowane moją osobą, ale ostatecznie żadnym z nich nie doszedłem do porozumienia.
Nie miałeś jeszcze okazji występować w Eurolidze. Nie możesz się doczekać premierowego starcia z Bayernem Monachium?
- W karierze nie miałem jeszcze okazji występować w tych rozgrywkach, więc będzie to na pewno niezłe doświadczenie dla mnie. Liczę, że zaprezentujemy się z dobrej strony, indywidualnie także chce się pokazać.
Widzisz szansę na awans do TOP16? W których elementach koszykarskiego rzemiosła będziecie upatrywać swoich przewag?
- Nasza drużyna jest znana z tego, że walczy do samego końca, dajemy się z siebie wszystko. Czasami to wychodzi, a czasami nie. Trener Uvalin tak nas nastawił, żeby walczyć w każdym meczu i tak robimy.
To zgranie zespołu jest coraz bliżej ideału?
- Prawda jest taka, że nigdy nie będzie idealne. Jest coraz bliższe tego, czego trener od nas oczekuje. Zaczyna wyglądać to coraz lepiej i z tego się cieszymy. Tym bardziej to nas cieszy, ponieważ mamy nową drużynę, więc nie jest to łatwo, aby zgrać się w tak szybkim czasie. Trener ma trochę utrudnione zadanie.
Ostatnio czytałem twoje słowa na temat Uvalina. Stwierdziłeś, że ten coach wyprowadził cię na dobrą drogę koszykarską. Tak dobrze wam się współpracuje?
- Na pewno dużo mu zawdzięczam. Zrobił ze mnie innego zawodnika, bardziej takiego spokojniejszego, ułożonego. Wiele czynników, które mi przekazuje na boisku, przekłada się na życie prywatne. Dużo mu zawdzięczam przez ten cały okres w Zielonej Górze.