Jedno z najciekawszych spotkań 4. kolejki Basket Ligi Kobiet zostało rozegrane wyjątkowo w Stargardzie Szczecińskim. Przypomnijmy, że powodem takiej zmiany był wymuszony remont parkietu w hali SDS, który na kilka tygodni może wyłączyć obiekt z użytkowania.
Środowy pojedynek okazał się świetną promocją żeńskiego basketu. Najlepsza pod względem koszykarskim była pierwsza odsłona. Oba zespoły grały poukładaną i dość skuteczną koszykówkę. Od samego początku Wilczyce miały kłopot z zatrzymaniem silnej, lecz rzucającej głównie z dystansu Cathrine Kraayeveld. Amerykanka dopiero kilka dni temu dołączyła do Artego i w środę debiutowała w bydgoskiej drużynie. W pierwszej połowie zdobyła 14 oczek, a w całym meczu trafiła 10 z 12 prób w tym 4/5 za trzy punkty. Kraayeveld rzuciła dokładnie jedną trójkę więcej niż cały zespół nominalnych gospodyń. W pierwszej kwarcie gra King Wilki Morskie Szczecin wyglądała jednak całkiem dobrze i to podopieczne Krzysztofa Koziorowicza przeważały prowadząc nawet 21:15.
Przyjezdne już pod koniec pierwszych dziesięciu minut zniwelowały część strat, a kluczowa dla przebiegu całego meczu okazała się druga kwarta. Dobrze rozpoczęła ją w prawdzie najskuteczniejsza Wilczyca, Jasmine Erving, lecz później rywalki rzuciły 15 punktów z rzędu. Szczecinianki grały chaotycznie, a do tego nie potrafiły zatrzymać podopiecznych Tomasza Herkta, których praktycznie każda akcja kończyła się zdobyczą punktową. W końcówce tej odsłony zawodniczki beniaminka lepiej już broniły, lecz nie ustrzegły się błędów, co w ostatniej akcji wykorzystała Jessica Lawson, która wymusiła faul swojej przeciwniczki, choć bydgoszczankom pozostało zaledwie trzy sekundy na rozegranie akcji.
Szczecińskie koszykarki po zmianie stron wyszły z bojowym nastawieniem, choć pierwsze minuty drugiej połowy należały do Artego. Waleczna postawa w miarę upływu czasu przynosiła jednak efekty. Dobrą zmianę dała Aneta Kotnis, a do skutecznych Erving i Rezine Teclemariam dołączyła Naketia Swanier. Do ostatnich minut czwartej kwarty wydawało się, że brązowe medalistki ubiegłego sezonu utrzyma minimalną przewagę. Wilczyce zbliżyły się jednak na punkt, a wtedy trener Herkt poprosił o pierwszą przerwę w drugiej połowie. Mimo kolejnych już tego dnia sugestii ze strony Krzysztofa Koziorowicza, by nie pozwolić na oddanie rzutu Kraayeveld przymierzyła z dystansu. Widzowie zgromadzeni w hali przy Pierwszej Brygady mogli jednak obejrzeć dogrywkę, a spory wkład oprócz dobrze egzekwujących rzuty wolne gospodyń miała Leah Metcalf, która spudłowała najpierw z linii osobistych a następnie w ostatniej akcji regulaminowego czasu.
Rozgrywająca w pełni zrehabilitowała się w dodatkowych pięciu minutach. Oba zespoły popełniały sporo błędów, lecz więcej niedokładności pojawiło się w grze Wilczyc. Właśnie Metcalf wzięła na siebie ciężar zdobywania punktów i w tej sytuacji nie zawiodła. Choć w całym meczu trafiła 3 z 19 prób, to warto dodać, że zanotowała 13 asyst. Właśnie pod tym względem zdecydowanie lepsze okazało się Artego, natomiast Wilczyce dominowały pod tablicami. Spora w tym zasługa Erving, która do 20 punktów dołożyła 10 zbiórek. Ostatecznie minimalnie lepsze okazały się przyjezdne, które odniosły trzecie zwycięstwo w sezonie. Wilczyce doznały drugiej porażki, lecz pokazały, że z czołowymi drużynami w kraju przy odrobinie szczęścia mogą wygrać.
King Wilki Morskie Szczecin - Artego Bydgoszcz 74:76 (21:19,11:21, 16:15, 19:12, d. 7:9)
Wilki Morskie: Jasmine Erving 20, Rezina Teclemariam 15, Naketia Swanier 12, Agnieszka Kaczmarczyk 10, Klaudia Sosnowska 8, Aneta Kotnis 6, Magdalena Radwan 3, Julia Adamowicz 0, Justyna Maruszczak 0, Martyna Stasiuk 0.
Artego: Cathrine Kraayeveld 27, Leah Metcalf 13, Jessica Lawson 12, Elżbieta Mowlik 11, Justyna Jeziorna 9, Daria Mieloszyńska-Zwolak 4, Anna Pietrzak 0.
Jedynie do pełni szczęścia zabrakło wygranej. Odniosłem wrażenie, że również na trybunach było "żywiej" niż w SDSie. Podejrzewam, że Czytaj całość