20 
Podopieczni Miodraga Rajkovicia mogą mówić o pechu, ponieważ niedzielne spotkanie w Pradze było w ich zasięgu. O porażce zadecydowała bardzo słaba końcówka meczu, w której PGE Turów oddał prowadzenie, a w ostatnich sekundach zanotował niezwykle istotną stratę przy próbie wybicia piłki z autu.
Wcześniej wicemistrzowie Polski toczyli wyrównany bój z najlepszą od lat czeską drużyną. Dzięki serii 12:2 w końcówce pierwszej połowy wyszli na prowadzenie 41:39, mimo że przez większą część spotkania przegrywali. W trzeciej odsłonie przyjezdni mieli nawet dziewięć punktów więcej od ekipy z Nymburka (52:43). Niestety wówczas przydarzył się długi przestój, w czasie którego miejscowi zdobyli 11 punktów z rzędu.
W czwartej kwarcie PGE Turów prowadził jeszcze na początku, później pozwolił sobie odebrać prowadzenie. Doświadczony zespół z Nymburka nie oddał go już do ostatniej syreny.
Kapitalne zawody w szeregach gospodarzy rozegrał Radoslav Rancik, który zdobył 20 punktów (8/9 z gry) i miał 12 zbiórek. Ważne trójki trafiał również Vojtech Hruban, autor 16 oczek.
17 oczek dla PGE Turowa wywalczył Filip Dylewicz, który miał także 10 zbiórek i cztery asysty. Czterech innych graczy w ekipie Rajkovicia również zanotowało podwójną zdobycz.
W 4. serii gier PGE Turów podejmie u siebie BK Donieck. Mecz zaplanowano na niedzielę, 3 listopada.
CEZ Basketball Nymburk - PGE Turów Zgorzelec 77:73 (20:18, 19:23, 17:15, 21:17)
Nymburk: R. Rancik 20, Hruban 16, Simmons 14, Reynolds 11, Houska 7, Mahalbasic 4, Welsch 3, Massamba 2, Palyza 0, M. Rancik 0.
Turów: Dylewicz 17, Taylor 13, Kulig 10, Prince 10, Zigeranovic 10, Wiśniewski 9, Jaramaz 3, Krestinin 1, Stelmach 0, Barone 0.
[b][urlz=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
[/urlz][/b]
