Marcin Gortat w debiucie spędził na parkiecie 17 minut. W tym czasie zdobył dziewięć punktów (3/6 z gry, 3/4 z linii), miał dziewięć zbiórek (cztery w ataku), trzy straty i aż pięć przewinień. Polak spisał się udanie szczególnie w czwartej kwarcie, kiedy zdobył kilka punktów z rzędu z Wizards zbliżyli się do Pistons nawet na cztery punkty.
Nasz rodak nie rozpoczął meczu w pierwszej piątce, lecz trudno było na to liczyć, skoro odbył tylko trzy treningi z nowym zespołem. - To był mój pierwszy mecz i dziękuję za taką możliwość. Starałem się pomóc jak tylko mogłem. Jesteśmy dobrym zespołem i mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będzie lepiej - powiedział Gortat, który zadebiutował w końcówce pierwszej kwarty, zmieniając Trevora Bookera.
Wizards nie mieli jednak wiele do powiedzenia w odmienionymi Detroit Pistons. Pod koszami spustoszenie siał Greg Monroe, który do 24 punktów dołożył 16 zbiórek. 19 oczek miał sprowadzony z Atlanty Hawks Josh Smith a trzy mniej dołożył Chauncey Billups, który po wielu latach wrócił do zespołu, z którym święcił największe triumfy.
W ekipie Wizards brylował Trevor Ariza, zdobywca 28 punktów, w tym sześciu trójek. 20 punktów i 11 asyst zapisał na swoim koncie John Wall, a podstawowy center Nene Hilario miał 12 punktów.
Wizards w piątek zadebiutują przed własną publicznością. Ich przeciwnikiem będzie Philadelphia 76ers.
Detroit Pistons - Washington Wizards 113:102 (25:22, 30:21, 26:30, 32:29)
(G. Monroe 24 (16 zb), J. Smith 19, W. Bynum 19 - T. Ariza 28, J. Wall 20 (11 as), B. Beal 17)