Beniaminek zagrał lepiej, ale przegrał - relacja z meczu MKS MOS Konin - Widzew Łódź

Podopieczne Tomasza Grabianowskiego tym razem zaprezentowały korzystniejsze oblicze, lecz znów górą były rywalki, konkretnie łódzki Widzew.

Gospodynie sobotnim występem chciały zmazać plamę za fatalną porażkę z krakowską Wisłą i trzeba przyznać, że na boisko wyszły niezwykle zmotywowane, choć efekty takiej postawy obserwowano dopiero później. Pierwsza "ćwiartka" bowiem upłynęła pod dyktando przyjezdnych. W ich szeregach trudno przychodziło znalezienie najbardziej wyróżniającej się postaci. Raczej wypadało pochwalić całą drużynę, która funkcjonowała całkiem poprawnie. Nie dziwiło więc, że po dziesięciu minutach wynik na tablicy świetlnej brzmiał 16:27. Dużo pożytecznej pracy wykonywały Tynikki Crook, Paulina Rozwadowska czy reprezentantka Polski, Aleksandra Pawlak. Wszystkie przysparzały sporych problemów defensorkom oponenta.

Jednak długo nie cieszyły się bezpieczną przewagą. Koninianki w drugiej odsłonie przyspieszyły i dzięki staraniom Jazmine Perkins zniwelowały straty. Co więcej, gdy wsparła ją Chandra Harris ich team wygrywał 34:31, zupełnie odwracając bieg konfrontacji. Mogło to o tyle dziwić, że do tej pory MKS raczej dość kiepsko wypadał pod względem gry ofensywnej. Podopieczne Janusza Wierzbickiego musiały zatem uważać.

Oprócz wspomnianych Amerykanek plus należał się Katarzynie Motyl. Charakterna zawodniczka nie czuła zbędnego respektu przed przeciwniczkami i skutecznie wykańczała poszczególne akcje. Między innymi jej beniaminek Basket Ligi Kobiet zawdzięczał bądź co bądź zaskakująco dobre położenie. Przerwę spędził z zaliczką czterech "oczek".

Potem wcale nie zamierzał się zatrzymywać mimo wyraźnego naporu gości. Nadal imponowała Perkins, rozgrywająca bez wątpienia najlepsze spotkanie na polskich parkietach. Koleżanki, widząc jej formę strzelecką często opierały o nią ciężar poczynań i słusznie robiły. W odpowiedzi szarżował duet Crook - Rozwadowska, lecz decydującą batalię od pozytywnego rezultatu rozpoczynały faworytki publiczności.

Szczęście znajdowało się dość blisko. Ba, osiem minut przed końcem łodzianki przegrywały 64:74, ale to one finalnie osiągnęły sukces. Kropkę nad i postawiła wielokrotnie wymieniana Rozwadowska pogrążając wszelkie nadzieje wielkopolskich sympatyków. W ten sposób widzewianki triumfowały drugi raz z rzędu.

MKS MOS Konin - Widzew Łódź 84:89 (16:27, 30:15, 18:16, 20:31)

MKS: Perkins 21, Motyl 20, Harris 9, Mańkowska 9, Płóciennik 9, Kritscher 6, Kaja 5, Paździerska 5, Krzyżaniak 0.

Widzew: Rozwadowska 23, Crook 21, Pawlak 18, Tomiałowicz 15, Bednarek 8, Boothe 2, Dziwińska 2

Źródło artykułu: