Niedzielne spotkanie z Treflem Sopot było debiutem Arkadiusz Papki w roli pierwszego trenera Jeziora Tarnobrzeg. Szkoleniowiec będzie chciał jednak jak najszybciej zapomnieć o tym meczu, bo jego drużyna przegrała z kretesem 59:87.
- To nie był mój wymarzony debiut, nie tak to sobie wyobrażałem. Myślałem, że zagramy bardziej zmotywowani. Słaba skuteczność sprawiła, że nieco odechciało nam się grać. Zawodnicy przestali bronić i ten wynik jest jaki jest - mówił po spotkaniu trener Papka.
Tarnobrzeżanie w niedzielnym spotkaniu zanotowali słabą, 34 proc. skuteczność z gry. Z dobrej strony pokazali się jedynie Marcin Nowakowski oraz Andrew Fitzgerald. Ten pierwszy rzucił 16 punktów, z kolei ten drugi dodał 17 oczek.
- Trefl Sopot ma powód do radości w przeciwieństwie do nas. Zaczynamy spotkanie dobrze, staramy się trzymać równy wynik. Mamy generalnie problemy z utrzymaniem poziomu gry, mamy pięć minut dobrych, a później następuje rozprężenie i Trefl to wykorzystał. Trudno jest później to nadrobić, szczególnie, że nie trafia się prostych rzutów spod samego kosza. Graliśmy na fatalnej skuteczności - komentował polski rozgrywający Jeziora Tarnobrzeg.
Dla ekipy z Tarnobrzega była to już piąta porażka w Tauron Basket Lidze. Jeziorowcy okupują ostatnie miejsce w tabeli, będąc zarazem jedyną drużyną w lidze, która nie odniosła zwycięstwa.
- Przepraszam kibiców oraz działaczy za to, że przegraliśmy pięć meczów z rzędu. Chluby to nam na pewno nie przynosi... - mówił wyraźnie przybity Nowakowski.