Karol Wasiek: Jak do tego doszło, że przejął pan drużynę? Zaskoczony był pan?
Arkadiusz Papka: Klub zrezygnował z trenera Marca, a ja byłem jego asystentem. Na szybkiego nie udało się znaleźć żadnego trenera, więc jestem w jego zastępstwie.
Na miesiąc?
- Tak, na razie jestem na miesiąc. A czy zostanę na dłużej to już wszystko zależy od działaczy.
To chyba duża szansa dla pana?
- Oczywiście. To byłoby nienormalne, gdybym nie chciał wykorzystać takiej szansy. Jestem w sporcie od wielu lat, lubię to robić.
Przez tydzień dużo udało się zmienić?
- No właśnie jestem zawiedziony postawą drużyny w tym meczu, bo całkiem inaczej wyglądało to na treningach i inaczej wyobrażałem sobie to spotkanie. Wiem, że Trefl jest bardzo dobrą drużyną, ale po cichu liczyłem na zwycięstwo. Miałem podstawy do tego, żeby tak sądzić, widząc to, co zawodnicy robili na treningu.
Co w takim razie zawiodło?
- "Głowa", brak skuteczności. Mamy wielu zawodników, którzy są niepewni, mają czystą pozycję, a nie potrafią wykończyć akcji. Później przenosi się to na mentalność gry w obronie.
Niektórzy zawodnicy mogą się bać o swoją przyszłość?
- Nie wiem. Nic mi na ten temat nie wiadomo. Na razie jest ten skład, co jest i zobaczymy, co będzie później.
Ten mecz był lepszy od tych czterech poprzednich?
- Nie. Treningi wyglądały inaczej - zaangażowanie zawodników było znacznie inne. Może w pierwszej kwarcie wyglądało to nieco lepiej niż wcześniej, bo po prostu jej nie przespaliśmy. Ciężko jednak powiedzieć, co się później stało.
Pech was jednak nie omija, bo od początku sezonu cały czas nękają was kontuzje...
-
Nie chcę się tłumaczyć kontuzjami, bo uważam, że ci co dostają swoją szansę to powinni ją wykorzystywać.
Okazja do rehabilitacji już w poniedziałek, bo gracie w Pucharze Polski z Polpharmą Starogard Gdański.
- Mam nadzieję, że w poniedziałek będzie to lepiej wyglądało. Porozmawiamy sobie rano, bo w niedzielę wieczorem nie miało to sensu.