Christian Eyenga (ogółem 20 punktów) ostatnio rozgrywał słabsze mecze w TBL, ale to dzięki niemu Stelmet dobrze funkcjonował w pierwszej części meczu. Kongijczyk był skuteczny, zbierał, asystował, przechwytywał, blokował. Co za wszechstronna dawka, ubrana w dodatku w korzystny wynik dla zielonogórzan, którzy w drugiej kwarcie odskoczyli gospodarzom.
Mistrzowie Polski nabrali bowiem prędkości i w 18. minucie meczu prowadzili już 12 punktami, tyle że wrocławianie nie dali za wygraną. Wojskowi przełamali się w ofensywie, gdzie pierwszoplanową rolę odgrywał Dominique Johnson. Amerykanin miał spory udział w tym, że jeszcze przed przerwą zespół Milivoje Lazicia zmniejszył dystans.
Niewiele zmieniło się po przerwie. Zielonogórzanie wszystko mieli pod kontrolą, bo umiejętności wrocławian wystarczały jedynie na to, aby próbować dopaść przeciwnika. Gospodarze mieli co prawda atuty w ataku, bo wciąż mogli liczyć na Johnsona oraz Pawła Kikowskiego (w całym meczu 22 punkty, 4 zbiórki i 3 asysty), tyle że Stelmet utrzymywał przez cały czas przyzwoity poziom, w efekcie dowiózł zwycięstwo do końca.
Mistrzowie Polski już od dłuższego czasu są w dobrej dyspozycji, wygrywają mecz za meczem (pięć z rzędu) i nic dziwnego, że są samodzielnym liderem Tauron Basket Ligi. Wrocławianie nie zagrali najgorzej, ale - zgodnie z ich realnymi możliwościami - nie byli w stanie po prostu triumfować w tym starciu. Zawodnicy Lazicia zajmują ósme miejsce w tabeli.
WKS Śląsk Wrocław - Stelmet Zielona Góra 74:82 (20:22, 19:23, 17:21, 18:16)
Śląsk: Kikowski 22, Johnson 15, Gibson 11, Malesević 10, Sulima 8, Thompson 2, Hyży 2, Skibniewski 2, Mroczek-Truskowski 2, Gabiński 0.
Stelmet: Eyenga 20, Walker 13, Chanas 13, Cel 10, Brackins 9, Koszarek 8, Dragicević 6, Sroka 3, Kucharek 0, Hrycaniuk 0.
[/b]
Ale gratilacje sie należą dla wszystkich graczy Czytaj całość