Spotkanie Śląska Wrocław ze Stelmetem Zielona Góra od samego początku miało bardzo wyrównany przebieg. Co oczywiste, ton grze narzucała ekipa mistrza Polski, lecz gospodarze nie pozwalali im rozwinąć skrzydeł, a na początku drugiej kwarty objęli nawet prowadzenie 30:29. Od tego momentu zielonogórzanie zanotowali jednak run 12:0 (41:30) i w pełni przejęli kontrolę nad meczem.
- Zespół z Zielonej Góry pokazał klasę. My naprawdę nie graliśmy złego meczu, ale Stelmet pokazał nam dlaczego jest najsilniejszym zespołem w Tauron Basket Lidze. I to najsilniejszym w dosłownym tego słowa znaczeniu. Myślę, że decydująca była w tym spotkaniu siła fizyczna i przygotowanie atletyczne zawodników z Zielonej Góry - mówi Michał Gabiński.
W drugiej połowie zielonogórzanie, choć Śląsk starał się niwelować straty, utrzymywali margines kilku bądź kilkunastu oczek przewagi. Najbliżej przyjezdnych, wrocławianie byli w trzeciej kwarcie - najpierw 46:48, a chwilę później 54:59. Stelmet dysponował jednak zbyt wieloma argumentami, by pozwolić sobie na wypuszczenie zwycięstwa z rąk.
- My jako drużyna mamy swoje cele i wierzę ze grając z takim zaangażowaniem, z jakim zagraliśmy przeciwko mistrzowi Polski, uda nam się te cele stopniowo zrealizować. Oczywiście, musimy cały czas ciężko pracować i nie dekoncentrować się. Jestem pewien, że wtedy nam się uda - dodaje Gabiński.
[b][urlz=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.
[/urlz][/b]