Trefl Sopot w ostatnią niedzielę "przejechał" się po Kotwicy Kołobrzeg, wygrywając 102:80. Dla zespołu Dariusa Maskoliunasa było to już piąte zwycięstwo w lidze (sopocianie mają jeden mecz zaległy, który rozegrają 10 grudnia z PGE Turowem Zgorzelec). - Zaczęliśmy bardzo mocno to spotkanie. Obrona dobrze funkcjonowała i dzięki temu napędzaliśmy swoje akcje w ofensywie. Warto zaznaczyć, że w pierwszej połowie straciliśmy zaledwie 26 punktów. Mieliśmy dużą skuteczność, co pozwoliło nam zbudować tę olbrzymią przewagę. W drugiej połowie nie byliśmy już jednak tak skoncentrowani, jak w pierwszej i dlatego to zwycięstwo nie jest aż tak bardzo okazałe. Pierwsza połowa była koncertowa i na tym powinniśmy się wzorować - zaznacza Michał Michalak, który w tym meczu zdobył 19 punktów i był drugim najlepszym strzelcem w zespole.
Sopocianie w pewnym momencie prowadzili aż 82:31, ale nieco spuścili z tonu i to wykorzystali goście z Kołobrzegu, którzy zredukowali straty do 20 punktów. - Trener w przerwie podkreślał nam w przerwie, że najważniejszą rzeczą na kolejne dwadzieścia minut to koncentracja. Nie do końca nam się jednak to udało. Nie ukrywajmy, ale nie gra się prosto, kiedy prowadzi się różnicą 50 punktów - dodaje Michalak, który przekonuje zarazem, że Trefl zapomniał już o dwumeczu z Czarnymi Słupsk w Intermarche Basket Cup. - Puchar Polski poszedł w niepamięć, bo odpadliśmy i nie ma co tego rozpamiętywać - zaznacza reprezentant Polski.
Sopocianie mają teraz przed sobą trudne spotkania, bo w niedzielę zmierzą się w Słupsku z Czarnymi, później podejmą na własnym parkiecie Rosę Radom oraz PGE Turów Zgorzelec.
- Mamy cięższe mecze przed nami - ze Słupskiem, Radomiem oraz PGE Turowem. Musimy się wzorować na tej pierwszej połowie z Kotwicą Kołobrzeg, gdzie była duża agresja w obronie i to nam pozwoliło zbudować przewagę - podkreśla Michalak.