Belinda Snell: Musimy szukać punktów w każdym kolejnym meczu

Koszykarki z Polkowice po środowej porażce z ZVVZ USK Praga jeszcze bardziej skomplikowały swoją sytuację w grupie i awans do fazy play-off się oddala. Za tydzień Pomarańczowe zagrają z Galatasaray.

Paweł Koźlik
Paweł Koźlik

To było bardzo istotne spotkanie dla zawodniczek z Polkowic. Mistrzynie Polski przed meczem z ZVVZ USK Praga miały na swoim koncie tylko jedną wygraną i trzy porażki, więc zwycięstwa potrzebowały niemal jak tlenu. Pomarańczowe mimo ambitnej postawy w ostatecznym rozrachunku musiały jednak uznać wyższość prażanek. - Na pewno pierwsza połowa nie potoczyła się po naszej myśli, ale potem konsekwentnie zaczęliśmy odrabiać straty, głównie dzięki obronie strefowej. Mieliśmy szansę na dogrywkę, ale się nie udało. Mimo to chciałbym podziękować moim koszykarkom za dobrą postawę i ogromną walkę na boisku  - powiedział trener CCC, Jacek Winnicki.

Przez niemal całe spotkanie to podopieczne Natalii Hejkovej nadawały ton wydarzeniom na parkiecie. Jednak na niespełna trzy sekundy przed końcem pojedynku szansę na doprowadzenie do dogrywki miała Belinda Snell. Australijska rzucająca spudłowała swój rzut, ale nie można do niej mieć o to pretensji, bowiem sytuacja była mało klarowna. - Ten mecz był dla nas bardzo trudny. Nie udało nam się wygrać, ale pokazałyśmy waleczność i jestem dumna z koleżanek. Mamy teraz bardzo kiepski bilans i musimy szukać punktów w każdym kolejnym pojedynku - komentowała Snell.

Natomiast zespół z Pragi potwierdził, że w obecnym sezonie Euroligi może odegrać jedną z czołowych ról. Dla czeskiego teamu była to już czwarta wygrana i z kompletem punktów prowadzą w grupie C. - Cały czas wywierałyśmy na CCC presję. Cieszy mnie kolejna wygrana w Eurolidze, ale nie jestem w pełni zadowolona z gry mojego zespołu. Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu, ale końcówka meczu była już wyraźnie słabsza - oceniała postawę swojego teamu opiekunka ZVVZ USK Praga, Natalia Hejkova.

Najwięcej krwi ekipie Jacka Winnickiego napsuły Jelena Dubljevic oraz Eva Viteckova. Pierwsza z nich to bardzo mobilna koszykarka, która radzi sobie na kilku pozycjach. Tymczasem Viteckova "żądliła" Pomarańczowe głównie rzutami z dystansu. - Spodziewałyśmy się, że to będzie trudny pojedynek i tak faktycznie było. Miałyśmy trochę problemów z rozbiciem strefowej obrony polkowiczanek, ale najważniejsze jest to, że w kluczowych momentach byłyśmy prawdziwym zespołem - zakończyła Dubljevic, która uzbierała w środę 22 oczka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×