Michał Aleksandrowicz: Szło z górki

Znicz Basket Pruszków nie dał szans Spójni Stargard Szczeciński. Kluczem do sukcesu gospodarzy okazała się pierwsza kwarta, choć wygrali oni również pozostałe trzy odsłony.

Przed niedzielnym meczem trudno było wskazać faworyta. Nikt jednak nie przewidział, że Spójnia Stargard Szczeciński zagra tak słabo. - Nie spodziewaliśmy się tego. Wiedzieliśmy, że to będzie ważny mecz za sześć punktów. Spójnia wygrała wcześniej z Ostrowem, więc zakładaliśmy, że będą bardzo zmotywowani na mecz z nami. W tym dniu byliśmy jednak bardziej zmotywowani niż oni - powiedział Michał Aleksandrowicz.

Kapitan Znicza Basket Pruszków zdobył 13 punktów, miał pięć zbiórek i sześć asyst. Jego zespół wygrał 80:42, a po pierwszych dziesięciu minutach prowadził już 31:11. - Pierwsza połowa nam dobrze wyszła. Później już tylko szło z górki. Taki dzień, w którym na szczęście dla nas wpadało - przyznał "Panda".

Oprócz zdecydowanie lepszej dyspozycji rzutowej atutem gospodarzy była agresywna gra w obronie. Wymuszali oni wiele błędów przyjezdnych, którzy często się gubili tracąc piłkę lub oddając rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Ten element okazał się istotny również w meczu z przed dwóch tygodni, w którym Znicz ograł Polfarmex Kutno. - Taki jest nasz styl. Nie mamy silnego ataku. Musimy to nadrobić mocną obroną i walką na desce - zauważył Aleksandrowicz.

Pruszkowianom nieźle idzie u siebie. Nie zdołali za to jeszcze wygrać na parkiecie rywala. Najbliższa szansa w hali Szczecińskiego Domu Sportu, gdzie zostanie rozegrany mecz z King Wilkami Morskimi Szczecin. Goście mogą powalczyć, gdyż szczeciński zespół ostatnio nie spisuje się najlepiej. - Wiemy, że gramy na wyjeździe i nam tam nie idzie, ale może pokusimy się w końcu o dwa punkty - zakończył Aleksandrowicz.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: