Będziemy na pełnym gazie - rozmowa z Magdaleną Leciejewską, koszykarką Lotosu PKO BP Gdynia

- Wiem, że trener we mnie wierzy. Jestem jedną z Polek, które muszą grać w Lotosie. Cieszę się, że szkoleniowiec mi ufa - wypuszcza mnie na parkiet i daje możliwości gry - opowiada Magdalena Leciejewska, zawodniczka Lotosu PKO BP Gdynia.

Natalia Kusztal: Mecz z Dudą Super Pol Leszno to chyba dobry trening przed czekającym was spotkaniem z Walencją...

Magdalena Leciejewska: Zależało nam, żeby jak najlepiej wypaść w tym meczu i jak najlepiej zagrać – tym bardziej, że we wtorek ruszamy na mecz euroligowy [w środę gdynianki zmierzą się z Ros Casares Walencja – N.K.]. Chciałyśmy się podbudować dobrym spotkaniem. Myślę, że to się nam udało i z optymizmem wyjedziemy do Hiszpanii. Miejmy nadzieję, że tam powalczymy, a być może pokusimy się o zwycięstwo.

Po dwóch kwartach wysoko prowadziłyście – 54:14, ale w drugiej części meczu chyba troszeczkę zlekceważyłyście rywalki

- W pierwszej połowie grałyśmy w obronie "jeden na jednego", czyli "każdy swego". Wydaje mi się, że w tym fragmencie gry byłyśmy o wiele lepsze od przeciwniczek. W drugiej połowie – w formie treningu – chcieliśmy sprawdzić naszą strefę.

I jak – według ciebie – ona funkcjonowała?

- Były momenty dobrej obrony, były też momenty złej – w tym czasie zawodniczki drużyny przeciwnej wykorzystywały to i rzucały celnie za trzy punkty. Nie mniej wygrałyśmy mecz trzydziestoma punktami [84:53 – N.K.].

W ostatnich meczach prezentujesz dość ustabilizowaną formę.

- Cieszę się z tego. Wiem, że trener we mnie wierzy. Jestem jedną z Polek, które muszą grać w Lotosie. Cieszę się, że szkoleniowiec mi ufa – wypuszcza mnie na parkiet i daje możliwości gry.

W twoim klubie doszło do sporych zmian kadrowych – nie ma już w składzie: Dominique Canty, Chamique Holdsclaw oraz Slobodanki Maksimović. Za to ich miejsce sprowadzono: Tamikę Catchings, Ivanę Matovic czy Emiliję Podrug. Jak oceniasz te transfery w kontekście walki o mistrzostwo Polski?

- Na pewno straciłyśmy główne postacie zespołu, takie jak: Chamique Holdsclaw czy Dominique Canty, ale klub starał się uzupełnić tę lukę. Sprowadzono: Alanę Beard, Ivanę Matovic, Emiliję Podrug – wiele znanych nazwisk. W styczniu dojedzie jeszcze Tamika Catchings, więc myślę, że już od stycznia będziemy na pełnym gazie i już tak łatwo nie sprzedamy skóry, a już tym bardziej Wiśle Kraków. Miejmy nadzieję, że się odegramy i wygramy.

Jak oceniasz współpracę z trenerem Jackiem Winnickim, który po raz pierwszy współpracuje z kobietami?

- Cóż mogę powiedzieć? Jak na razie wszystko jest OK. Na początku było ciężko, bo wiadomo, że trener cały czas prowadził tylko mężczyzn, dlatego ciężko mu było się przestawić. Widać, że z dnia na dzień jest coraz lepiej, coraz bardziej się rozumiemy i coraz większe zaufanie mają do niego dziewczyny. Myślę, że będzie dobrze.

Ostatnie pytanie. Jak sobie radzisz z graniem, trenowaniem i studiowaniem?

- Bardzo dobrze (śmiech).

Komentarze (0)