- Zagraliśmy dwie kompletnie różne połowy. W pierwszej graliśmy tak jak to sobie założyliśmy przed meczem. Byliśmy agresywni, walczyliśmy na 120 procent, daliśmy praktycznie wszystko z siebie - zaczął na konferencji prasowej Adrian Mroczek-Truskowski, który w sobotnim meczu nie wpisał się na listę strzelców. W ciągu dziewięciu minut na parkiecie zaliczył jedną zbiórkę i miał dwa przewinienia.
Do przerwy wrocławianie mieli powody do zadowolenia, bo prowadzili z Treflem Sopot 43:39. Jednak o drugiej połowie chcą jak najszybciej zapomnieć... - W pierwszej połowie spisywaliśmy się bardzo dobrze zarówno w ataku, jak i w obronie, ale później kompletnie stanęliśmy, co wykorzystali gospodarze. Z taką drużyną, jak Trefl Sopot nie możemy sobie pozwolić na takie momenty dekoncentracji. Gospodarze nam odjechali i praktycznie było po spotkaniu - dodawał Mroczek-Truskowski, któremu de facto trudno było określić przyczyny tak słabej gry w trzeciej kwarcie. Wrocławianie przegrali ją aż 9:25.
- Źle zaczęliśmy trzecią kwartę. Niecelne rzuty spowodowały to, że straciliśmy koncentrację. Graliśmy zupełnie inaczej, niż sobie to zakładaliśmy - mówił zawodnik Śląska.
Wrocławianie po dziesięciu kolejkach znajdują się na szóstym miejscu. Takie miejsce po rundzie zasadniczej przyjęto by z zadowoleniem, bo celem drużyny jest gra w pierwszych "szóstkach". - Patrzymy tylko w górę tabeli. Chcemy zagrać w "szóstkach", bo to jest zupełnie inne granie, a w dodatku wówczas gra w play-offach jest zapewniona - podkreślał Mroczek-Truskowski.