Karol Wasiek: Od jakiegoś czasu mecze ligowe zaczynasz z ławki rezerwowych. Taka sytuacja ci odpowiada?
Paweł Kikowski: Trener praktycznie co mecz zmienia piątkę, więc nie ma większych zależności, kto jest starterem, czy rezerwowym. Wiemy, że szkoleniowiec tak robi i jesteśmy do tego w miarę przyzwyczajeni.
A do tych już "słynnych" ciężkich treningów też jesteście przyzwyczajeni?
- Mieliśmy dziewięć dni treningowych z rzędu. Niestety mieliśmy nieco problemów, bo wielu osób nie trenowało. Ja akurat mogłem trenować i zaliczyłem te wszystkie jednostki treningowe. Podczas meczu czułem się jednak całkiem dobrze, aczkolwiek tego spotkania nie zaliczę do udanych. Dobrego nastroju na pewno mieć nie mogę.
Ta blisko dziesięciodniowa przerwa nieco was wybiła z rytmu?
- Dokładnie. Zresztą każdy zawodnik w sezonie woli więcej grać, niż trenować. Jak jest się w rytmie meczowym to te treningi mogą ci tylko poprawić formę. W sobotę nam jednak kompletnie nie wyszło, nie zaliczymy tego meczu do udanych.
Ale w pierwszej połowie nie wyglądało to tak źle. Prowadziliście przecież do przerwy 43:39.
- To prawda. Prowadziliśmy i w miarę to wszystko wyglądało, ale z biegiem czasu nasza gra pogarszała się. Druga połowa była katastrofalna. W gazetach przed tym meczem mówiło się, że Trefl nas zmiażdży i faktycznie tak było po przerwie. Nie mieliśmy kompletnie na nich odpowiedzi.
Myślę, że o trzeciej kwarcie to chcielibyście jak najszybciej zapomnieć...
- Ciężko cokolwiek racjonalnego powiedzieć o naszej postawie w tej odsłonie. Straciliśmy 25 punktów, a sami rzuciliśmy tylko dziewięć oczek. Obrona przestała kompletnie funkcjonować w pewnym momencie, a Trefl pokazał, że jest jedną z najlepszych drużyn w ataku.
Jakie błędy wytknął wam trener zaraz po spotkaniu?
- Zwrócił uwagę na fakt, że graliśmy swojej koszykówki. W naszych szeregach w drugiej połowie było sporo chaosu, nie był to poukładany basket. Z tego rodziły się kontrataki, które Trefl skutecznie wykańczał.
Te częste zmiany w zespole nie mają na was wpływu?
- Szczerze? Przyzwyczailiśmy się do częstych zmian w tym sezonie. Podchodzimy do tego całkiem normalnie.