Przełamanie Wizards po dreszczowcu! Przeciętny Gortat

Washington Wizards za sprawą świetnego finiszu w wykonaniu Bradleya Beala, rzutem na taśmę ograli New York Knicks. Przeciętne zawody rozegrał jednak Marcin Gortat.

Drużyna ze stolicy poległa w czterech ostatnich ligowych spotkaniach i do mekki koszykówki wybierała się bardzo zmotywowana, co było widać już od pierwszych minut poniedziałkowego pojedynku. Wizards zdominowali miejscowych i po pierwszej połowie wypracowali sobie 12-punktową zaliczkę, którą jednak zaprzepaścili chwilę później.

New York Knicks po zmianie stron zaczęli trafiać ważne rzuty i głównie za sprawą świetnej dyspozycji Carmelo Anthony'ego wygrali trzecią partię 35:22, szybko niwelując dzielący dystans. Czarodzieje nie rozpamiętywały jednak niekorzystnego obrotu sprawy i w decydującej kwarcie od razu przystąpili do ataku. Gospodarze znów musieli odrabiać straty, co uczynili blisko trzy minuty przed ostatnią syreną. Dwie kluczowe trójki trafił nieskuteczny wcześniej JR Smith, a Knicks objęli prowadzenie 98:94.

Gdy wydawało się, że Wizards podkulą ogon i nie podniosą się już z kolan, do akcji wkroczył Bradley Beal. 20-letni obwodowy zdobył ostatnie 8 punktów dla swojego zespołu, w tym również te najważniejsze, na 6,9 sekundy przed końcem, zapewniające stołecznym bardzo ważne zwycięstwo! Wcześniej raz z linii rzutów wolnych pomylił się Beno Udrih, a próbę na wagę triumfu przestrzelił wspominany wyżej Anthony. W tym momencie nasuwa się tylko jedno pytanie. Dlaczego Mike Woodson nie poprosił wówczas o czas, mając do dyspozycji aż trzy przerwy?

Melo zdobył w sumie 32 punkty (12/20 z gry), 18 dołożył J.R. Smith, a drużyna z Big Apple w przekroju całego pojedynku popełniła zaledwie 9 strat, ale nawet to nie pomogło im w odniesieniu sukcesu. Bilans Knicks na domowym parkiecie? 4-9... Ogólny? 7-17 i trzecie miejsce od końca w słabiutkiej Konferencji Wschodniej.

Washington Wizards triumfowali w Madison Square Garden po raz pierwszy od 2006 roku, przełamując przy okazji serię czterech porażek, a genialne spotkanie rozegrał Martell Webster oraz wspomniany wyżej Beal. Rezerwowy dostarczył swojemu zespołowi 30 punktów z ławki, a 21 kluczowych "oczek" zapisał na swoim koncie trzeci wybór draftu 2012. Martwi jednak gorsza dyspozycja Marcina Gortata. Polak wypowiadał się ostatnio na temat swojej niezadowalającej roli w drużynie, a teraz zalicza kolejny przeciętny występ. 29-latek trafił tym razem tylko 4 z 14 oddanych rzutów z gry, zdobywając w sumie 9 punktów, 7 zbiórek, 4 asysty, ale i 2 straty.

Podopieczni Randy'ego Wittmana odnieśli w Nowym Jorku dziesiąte ligowe zwycięstwo i plasują się obecnie na szóstej lokacie w swojej konferencji. Wizards nie będą musieli pakować walizek do kolejnej podróży. Najbliższy mecz czeka ich bowiem 18 grudnia z Brooklyn Nets - sąsiadami Knicks.

New York Knicks - Washington Wizards 101:102 (21:26, 21:27, 35:22, 24:27)

Knicks: Anthony 32, Smith 18, Hardaway Jr. 14.
Wizards: Webster 30, Beal 21, Wall 20.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas

Komentarze (4)
avatar
marulek
17.12.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Do tego te bloki Carmelo na Gortacie... wahania formy straszne. 
avatar
Aporty
17.12.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Znajduje jeden plusik dla Gortata, czyli asysty. Ostatnio 6, teraz 4 lepiej jak nie jeden rozgrywający;p 
avatar
Seba Stany
17.12.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
słaby Wall i jeszcze słabszy Gortat, całe szczęscie, że wrócil Beal,
czwarta kwarta Wall'a to strata - zablokowany rzut - nie trafienie w obręcz, dobrze, że w ostatnich 2 minutach nie podejmowa
Czytaj całość
avatar
koleś
17.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Celownik "Marianowi" się zaciął.