Cała zawiłość polega na tym, że 20 grudnia rywale staną naprzeciwko siebie w meczu ligowym, natomiast dzień później rozegrają rewanż za spotkanie Intermarche Basket Cup z 19 listopada.
Przypomnijmy - obie ekipy spotkały się niemal dokładnie miesiąc temu na parkiecie w Hali Orbita. Gospodarze zaczęli rewelacyjnie - od prowadzenia 18:2 - ale błyskawicznie tę przewagę roztrwonili.
AZS rozszalał się w ataku i był moment, że naprawdę zagroził Śląskowi, prowadząc siedmioma punktami. Przyjezdni stracili jednak szansę po słabo rozegranej końcówce, w której roiło się od błędów i dziwnych decyzji.
- Jestem dumny z tego, jak moi podopieczni zaprezentowali się w drugiej i trzeciej odsłonie gry w obronie. Oczywiście, co nieco jeszcze bym poprawił w defensywie, za to w ataku zagraliśmy wręcz fantastycznie, zdobyliśmy w tym okresie około 50 "oczek" - komentował świeżo po meczu Gasper Okorn.
Rzeczywiście, widać było, że AZS Koszalin nie pokazał w starciu przeciwko Śląskowi swojej prawdziwej siły. Zawiedli zwłaszcza gracze polscy, którzy niemal w ogóle nie "zapunktowali", aczkolwiek w okresie pomiędzy 10. a 30. minutą drużyna gości prezentowała się naprawdę zadowalająco.
Wszystko poszło jednak na marne, bo Akademicy w czwartej kwarcie tracili piłkę, pozwalali na szybkie kontry, nie zastawiali deski. Do tego w ostatnich sekundach nie zdecydowali się na próbę zmniejszenia deficytu pomimo posiadania piłki, kończąc mecz bilansem -5.
Jest to strata jak najbardziej do odrobienia w sobotę, ale w międzyczasie Śląsk zagrał kilka naprawdę dobrych spotkań, a AZS okazał się być tylko jedną z przeszkód na jego drodze. Koszalinianie nie spisują się obecnie aż tak dobrze, w dodatku towarzyszą im wątpliwości co do personaliów.
Zespół z Pomorza zawsze jednak mobilizował się na spotkania z ekipą z Wrocławia, tak więc Milivoje Lazic i jego podopieczni nie mają prawa do rozluźnienia i powinni spodziewać się dwóch trudnych potyczek.
Obie drużyny są na tyle nieobliczalne i raczej podobne, jeżeli chodzi o siłę rażenia, że wręcz nie sposób wskazać faworyta. Początek pierwszego meczu w piątek o godzinie 19, spotkanie sobotnie rozpocznie się dla odmiany o 18. Warto o tym pamiętać, bo niezbyt często mamy do czynienia z podobnymi sytuacjami w polskim baskecie.