Hop-Bęc po 11. kolejce Tauron Basket Ligi

W 11. kolejce TBL dobre wrażenie zrobił na nas Anwil Włocławek, zaś zupełnie rozczarowali - również wypowiedziami - zawodnicy i sztab szkoleniowy mistrza Polski - Stelmetu Zielona Góra.

HOP

AZS Koszalin - nie wiadomo, czy Gasper Okorn cudotwórcą, czy nagle zawodnikom zachciało się grać. W każdym razie od zmiany szkoleniowca akademicy wreszcie grają na niezłym poziomie i mają - pod wodzą Okorna - 5-2. Nieźle.

Anwil Włocławek - za... mnogość opcji w ofensywie. Jeżeli nie zwrócimy uwagi na Witlińskiego, który zagrał niespełna dwie minuty, to aż 6 na 7 zawodników zdobyło przynajmniej 10 punktów! To się nazywa zespołowy atak. W dodatku Dulkys, który uzbierał 8 "oczek", był całkiem blisko przekroczenia tej granicy, ale miał spore problemy ze skutecznością. Poza tym włocławianie w wąskiej rotacji radzą sobie naprawdę dobrze.

Michał Nowakowski - za niesamowitą skuteczność rzutów z dystansu (8/8 za trzy!), rzadko spotykaną u graczy... podkoszowych. Generalnie to był fantastyczny mecz Nowakowskiego, który walnie przyczynił się do wyjazdowe zwycięstwa w Tarnobrzegu.

BĘC

Stelmet Zielona Góra - tłumaczenie się zmęczeniem? Doprawdy niezrozumiałe, że wszyscy zawodnicy pragną grać w NBA, a nie są w stanie wytrzymać przeciętnego tempa dwóch meczów na tydzień! A przecież sezon trwa dopiero trzy miesiące. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby w TBL grali na naprawdę wysokiej intensywności. Podejrzewamy, że wreszcie udałoby się - mowa o wszystkich klubach - wyrzucić naprawdę beznadziejnych zawodników.

Marcin Kosiński - znany wszystkim jako Iwo Kitzinger, mówił o obniżeniu poziomu w TBL. Cóż, to niestety prawda. Ale czy Kosiński czasem też nie podupadł? W ostatnich latach nie był przecież gwiazdą koszykarskich parkietów, ale raczej błyszczał na wybiegu. Debiut w Polpharmie nie najgorszy (statystycznie), ale ogólnie jego zespół przyjął kilka ciosów od Kotwicy i padł na deski.

derby Trójmiasta - wyblakłe, bez większych emocji, bez rekordu na trybunach. To już nie są starcia czołowych drużyn w Polsce, które elektryzowały wszystkich kibiców. To lokalna konfrontacja, w dodatku nie mająca wielkiego znaczenia dla układu sił w TBL. Szkoda, bo to z pewnością odbija się na samym zainteresowaniu i odbiorze koszykówki. Frekwencja na poziomie 10 tysięcy widzów przykuwa uwagę sponsorów, zawsze jest się czym chwalić. A teraz?

Źródło artykułu: