Czy gracze Miodraga Rajkovicia zrehabilitują się za ostatnią wpadkę z Treflem Sopot? Zgorzelczanie przegrali dość łatwo - 74:85. Wicemistrzowie Polski nie spisują się ostatnio najlepiej - przegrali trzy z czterech ostatnich spotkań i spadli na piąte miejsce w tabeli.
- Moi gracze w niedzielnym meczu dali z siebie wszystko. Nie łatwo grać w Sopocie przeciwko Treflowi, który jest w dobrej formie. Chcieliśmy zaskoczyć rywala, mieliśmy swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy. Taka jest koszykówka - wspomina serbski opiekun PGE Turowa Zgorzelec, który w dalszym ciągu boryka się z dużą ilością kontuzji. Grać nie mogą ani Michał Chyliński, ani Nemanja Jaramaz.
- Ciągle zmagamy się z problemami z wąską rotacją. Widać to zwłaszcza w meczach z takimi drużynami jak Trefl. Czytałem ostatnio w gazetach, ze Turów jest drużyną z długą ławką. Tak niestety nie jest. Musimy do rotacji wprowadzać młodych zawodników - mówi trener Miodrag Rajković.
Warto zwrócić uwagę, że przed zgorzelczanami dość trudny miesiąc. W samym styczniu rozegrają aż 10 spotkań - sześć na krajowych parkietach oraz cztery w lidze VTB. W rozgrywkach Tauron Basket Ligi zmierzą się m.in. z AZS Koszalin, z Anwilem Włocławek na wyjeździe oraz Treflem Sopot u siebie. Na arenie międzynarodowej czekają ich trudne pojedynki z Uniksem Kazań, BC Donieck, czy Nymburkiem.
- Mecz z Treflem jest już za nami i musimy przestać o nim myśleć. W styczniu zagramy 10 spotkań i nie możemy się już nad zastanawiać. Przed nami kolejne cele, które trzeba zrealizować - zauważa trener Rajković.
MINUSOWANIE TO OZNAKA BEZSILNOŚCI !!!