Kluczem będzie młodzież - rozmowa z Krzysztofem Wingertem, przewodniczącym RN Basketball Investments SSA

Wraz z nowym rokiem o podsumowanie dotychczasowej działalności oraz plany na przyszłość poproszony został Krzysztof Wingert, przewodniczący Rady Nadzorczej Basketball Investments SSA.

Agnieszka Głowacka
Agnieszka Głowacka

Agnieszka Głowacka: Pełni pan funkcję przewodniczącego Rady Nadzorczej Basketball Investments SSA. Jak ocenia Pan obecną sytuację spółki?

Krzysztof Wingert: Możemy powiedzieć, że ostatnie lata są trochę inne niż te, które były wtedy, gdy powoływaliśmy do życia jedną z pierwszych w Polsce Sportową Spółkę Akcyjną. W ostatnim okresie właściciele klubu i Rada Nadzorcza skupili się na sprawach finansowych, aby wyprowadzić spółkę z wszelkich zaległości finansowych i odbudować kapitały własne. W obecnej chwili już drugi rok z rzędu realizujemy nasze założenia i myślę, że może to potrwać kolejne dwa, trzy lata aby sytuacja finansowa wróciła do standardów, które były kiedyś.

Wszechobecny kryzys finansowy panujący obecnie na świecie bardzo mocno "odbija się" na sporcie. Nie ma co ukrywać, że również na gdyńskim klubie. Czy myśli pan, że złote lata kobiecej koszykówki w Gdyni jeszcze powrócą?

- Powiem tak, od początku działalności sportowej spółki akcyjnej od roku 1999 praktycznie do roku 2005 samym budżetem finansowym budowaliśmy mistrza Polski. Czy te czasy powrócą? Wydaje mi się, że będzie bardzo ciężko, gdyż nie ma już dzisiaj możliwości pozyskania takich łatwych pieniędzy. Dzieje się tak z różnych powodów. Obserwujemy to nie tylko w koszykówce, ale w praktycznie większości dyscyplin sportowych w Polsce. Taka sytuacja bardzo mnie dziwi. Osobiście pod względem biznesowym interesuję się nie tylko koszykówką, ale również piłką nożną. Jest to dziwne, jeżeli chodzi o inwestycje, jakie podejmowane są w polskim sporcie w stosunku do efektów finansowych i zainteresowania firm marketingiem sportowym. Myślę, że te czasy z początku lat 2000 prędko nie wrócą, jednak trzeba sobie jakoś radzić na tym rynku i od tego jest właśnie zarząd spółki wspierany poprzez Radę Nadzorczą i właścicieli.

Czy pana zdaniem działania prowadzone przez BI SSA w celu pozyskania utalentowanych zawodniczek z całego kraju oraz współpraca z Gdyńskimi Talentami Koszykówki Start Gdynia to właściwa strategia działania dla gdyńskiego klubu? W przeszłości takie rozwiązania sprawdzały się z innym stowarzyszeniem i przynosiły zamierzone efekty. Do składu ekstraklasy trafiały takie zawodniczki jak choćby Agnieszka Bibrzycka czy Magda Leciejewska.

- Tak, to jest kluczowa rzecz, która w przyszłości może zmienić oblicze sportu i każdej dyscypliny. Właśnie bazowanie na młodych graczach, które dorastają do seniorskiej koszykówki w ramach klubu. Przywołane tutaj zawodniczki są tego idealnym przykładem. Szczególnie Agnieszka Bibrzycka, choć taka zawodniczka zdarza się raz na wiele wiele lat. Ale rzeczywiście mieliśmy w tym udział, że praktycznie od swoich młodzieńczych lat została pozyskana przez klub z Gdyni i tutaj można powiedzieć, że zdobyła szlify i stała się koszykarką na skalę światową. Oczywiście dzisiaj, mając taki a nie inny budżet mamy ograniczone pole, niemniej jednak mamy możliwości kształcenia tego młodego narybku, który mamy nadzieję będzie wprowadzany do pierwszego składu. A zauważmy, że już kilka młodych koszykarek pełni znaczące role w seniorskiej drużynie Riviery. W kategorii juniorek starszych współpraca z GTK Start Gdynia daje dodatkową możliwość gry dla młodych zawodniczek w kategorii wiekowej U-20. Od początku sezonu mieliśmy trzy takie koszykarki, po kontuzji Karoliny Puss pozostały dwie, w obu zespołach występuje również Ada Kukiełko. Dla nas oczywistą rzeczą jest to, że wzorem poprzednich lat musimy utrzymywać zespół młodzieżowy i dzięki temu te zawodniczki mają duże pole do kształcenia koszykarskiego. Chcemy, aby przynajmniej połowa naszego zespołu oparta była na tych młodych zawodniczkach, co jest uzgodnione ze sztabem trenerskim i to jest jedyny kierunek naszego rozwoju. Nie ukrywam również, że takie dziewczyny kosztują nas inaczej finansowo niż takie doświadczone koszykarki.
Nie ma możliwości pozyskania łatwych pieniędzy - podkreśla Wingert Nie ma możliwości pozyskania łatwych pieniędzy - podkreśla Wingert
Jak rysuje się w pana odczuciu przyszłość Basketball Investments SSA i zespołu Riviera Gdynia?

- Musimy radzić sobie z tym, co mamy. Jak wszyscy wiedzą nie mamy już takiego funduszu i trudno jest pozyskać sponsora. Dlatego też chwała spółce Mayland Real Estate, za to, że możemy występować pod szyldem Riviery Gdynia. Z całą pewnością jak najlepiej będziemy wywiązywać się z tego co ustaliliśmy przed sezonem. Nie mniej jest to proces długofalowy i chcemy, i musimy być cierpliwi pod kątem budowania zespołu opartego na młodych zawodniczkach i kilku zawodniczkach bardziej doświadczonych. Dajemy sobie obecnie dwa trzy lata, aby zbudować nasz zespół i uniknąć takich zmian jak są obecnie, że co sezon wymieniane jest 80% składu. Dlatego też w uzgodnieniu z trenerem, który obecnie prowadzi zespół będziemy starali się tak zbudować zespół, żeby znów za kilka lat cieszyć się z wielkich sukcesów. Najważniejsze jest również to, aby naszych zawodniczek nie dopadały kontuzje, choć jak wiadomo ten sezon pod tym względem jest niesamowicie pechowy.

Jak ocenia pan wyniki sportowe zespołu Riviera Gdynia?

- Jeżeli chodzi o wyniki sportowe, to wszyscy bardzo dobrze wiemy jak to jest. Prowadzenie sportowej spółki akcyjnej można porównać do prowadzenia normalnej firmy, są pewne uwarunkowania. I wiadomo, że wyniki sportowe są proporcjonalne do naszego budżetu. Nie można liczyć na jakieś przypadki i nawet znakomita atmosfera w drużynie niewiele może pomóc. Choć oczywiście chemia w drużynie może wiele zdziałać, podnieść morale i sprawić, że pomimo słabszej pozycji na papierze, gra może być lepsza. Przy naszym obecnym budżecie, nasza lokata w tabeli jest adekwatna. Wydaje mi się, że potrzebujemy czasu, aby te młode dziewczyny zgrały się i wdrożyły w założenia kadry trenerskiej. Muszą nabrać doświadczenia i cwaniactwa boiskowego. Oczywiście wszyscy obecnie wiedzą, że naszą największą bolączką jest rzut za trzy, więc może w końcu i w tym elemencie dziewczyny zaskoczą i będą trafiały. Po prostu trzeba ogrania i szczęścia w unikaniu kontuzji. I wtedy na pewno nie będzie sensacją zwycięstwo nad Artego Bydgoszcz i systematycznie będziemy piąć się w tabeli. Wiele meczów było równych, przegrywaliśmy kilkoma punktami i jeżeli dziewczyny będą chciały grać ze sobą, to będzie tylko lepiej.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×