Na 0,3 sekundy przed końcem meczu LaceDarius Dunn trafił trójkę i AZS Koszalin wyszedł na dwupunktowe prowadzenie, 88:86. W tym momencie rezerwowi drużyny przyjezdnej, myśląc, że spotkanie zostało zakończone, wbiegli na parkiet. Sędziowie, po naradzie z komisarzem zawodów, ukarali tym samym drużynę gości przewinieniem technicznym, a Piotr Stelmach doprowadził do dogrywki. Po dodatkowych pięciu minutach PGE Turów Zgorzelec pokonał rywala 102:97.
- Gratuluję mojemu zespołowi, gratuluję wysiłku moim koszykarzom, bo dla mnie, to my wygraliśmy dzisiejsze spotkanie - nie krył złości po meczu opiekun ekipy gości, Gasper Okorn, dodając - Zabić coś jest bardzo łatwo i dzisiaj zabita została koszykówka. Ta piękna gra, sport, w którym wiele jest wzlotów i upadków, sport, w którym o zwycięstwie decydują rzuty w ostatnich sekundach. Dzisiaj koszykówka została zabita.
Przepisy bronią jednak arbitrów - w końcu zawodnicy AZS pojawili się na parkiecie jeszcze w trakcie spotkania. Pytanie brzmi - dlaczego sędziowie nie zachowali jednej linii sędziowania i nie odgwizdali przewinienia technicznego dla trenera PGE Turowa, Miodraga Rajkovicia, który... również wbiegł na parkiet. Po trójce Dunna i pojawieniu się na placu gry graczy AZS, Serb ruszył do sędziów, reklamując faul techniczny dla drużyny gości. W tym przypadku jednak obyło się bez gwizdka.
- W mojej opinii jesteśmy zwycięzcami tego meczu, choć faktycznie nimi nie jesteśmy niestety. Koszykówka została zabita, a ja nauczyłem się dzisiaj jednego polskiego wyrazu. Jest nim "wstyd" - komentował Okorn.
Całej sprawy nie łagodzi fakt, iż komisarz zawodów, Leszek Rakoczy, nie uznał protestu drużyny z Koszalina, tłumacząc, że ten powinien być złożony "niezwłocznie po meczu".
Ciekawe czy kare dostanie też trener Turowa biegający po parkiecie jak sędzia i pokazujący przewinienie techniczne? Czytaj całość