To nie jest tak, że ta drużyna nie potrafi grać - rozmowa z Cezarym Trybańskim, centrem Polpharmy Starogard Gdański

- W meczach TBL trzeba być w pełni skoncentrowanym, nie można ani na chwilę odpuszczać, co pokazało nasze spotkanie z Rosą - podkreśla pierwszy Polak, który zagrał na parkietach NBA.

Piotr Dobrowolski: Jak by pan ocenił bardzo specyficzny pojedynek w Radomiu?

Cezary Trybański: Walczyliśmy, tego nam nie można odmówić, no ale graliśmy w końcu z Rosą, która jest od nas wyżej w tabeli. Nie było łatwo, ale od początku nie było dużej przewagi, nie mieliśmy jakiegoś momentu zawahania. Przez pierwszą połowę wynik był "na styku". Nie ukrywajmy, że Rosa była faworytem tego spotkania, grała u siebie. Zwycięstwo na wyjeździe buduje więc podwójnie.

Co było przyczyną waszej bardzo słabej postawy w trzeciej kwarcie?

- Pojawiło się trochę dekoncentracji, przez to wkradło się zamieszanie w nasze szeregi. Na siłę chcieliśmy trafiać, nie byliśmy cierpliwi w swoich akcjach, co rywale wykorzystywali. Ostatecznie uspokoiliśmy jednak naszą grę i udało się wygrać. To cieszy.

W tym spotkaniu doszło do wielu ostrych starć i spięć pomiędzy Jakubem Dłoniakiem a Marcinem Kosińskim. Mógłby pan zdradzić, o co chodziło?

- Zawsze pod koszem jest ostra walka, wtedy dochodzi do wielu nieczystych zagrań, których sędziowie mogą nie widzieć. To normalne. Obaj zawodnicy powiedzieli sobie parę rzeczy.

Za nami pierwsza runda sezonu zasadniczego. Jak by ją pan podsumował?

- Co tu podsumowywać? Graliśmy słabo. Na szczęście nowy rok zaczęliśmy udanie, mam nadzieję, że tak będzie dalej, nasza forma jeszcze wzrośnie, i będziemy wygrywać kolejne mecze.

Czas po powrocie do Polski początkowo nie był dla pana, jak i drużyny udany... 

- Zgadza się, powróciłem do kraju po wielu latach. Zarówno mnie, jak i kolegom ciężko się było pozbierać, kolejne porażki pogłębiały kiepską atmosferę, na pewno nie czuliśmy się dobrze. Udało się jednak przerwać ten impas. Trener dalej wpaja swoją taktykę, którą zaczynamy coraz lepiej realizować. To przynosi efekty.

Zmiany - zarówno w kadrze, jak i na stanowisku szkoleniowca - w końcu musiały przynieść jakąś odmianę, poprawę...

- Szczerze mówiąc, nie starałem się o tym zbyt dużo myśleć. Wcześniej przegrywaliśmy spotkania, to siedziało nam w głowach, z meczu na mecz było coraz gorzej. Ciężko jednoznacznie określić, co było przyczyną takiego stanu rzeczy. To nie jest tak, że ten zespół nie potrafi grać. W dwóch ostatnich meczach udowodniliśmy, że tak nie jest. Może zmiana trenera dała nam taki nowy bodziec, że coś się może zmienić. Doszli nowi zawodnicy. W końcu zaczynamy grać razem, a nie silimy się na jakieś indywidualne akcje, które nie przynosiły skutku.

Trybański zdobył przeciwko Rosie 3 punkty i zebrał 8 piłek
Trybański zdobył przeciwko Rosie 3 punkty i zebrał 8 piłek

Wyobraża pan sobie, jak będzie wyglądała ta druga część rozgrywek w wykonaniu Polpharmy?

- Ciężko powiedzieć. Mogę zapewnić, że w każdej kolejce będziemy wychodzić na parkiet po to, aby wygrywać. Zobaczymy, jak to wszystko dalej się potoczy.

Patrząc z perspektywy tych kilkunastu rozegranych kolejek, obecny poziom Tauron Basket Ligi jest tym, czego pan się spodziewał?

- Poziom nie jest zły. Nie jest tak, że zawodnicy, drużyny wychodzą na parkiet i nic więcej. Jest dużo walki, każdy gra, stara się. Trzeba być w pełni skoncentrowanym, nie można ani na chwilę odpuszczać, co pokazała trzecia kwarta meczu z Rosą, gdy przeciwnicy błyskawicznie odskoczyli nam z wynikiem. Trzeba dawać z siebie wszystko w każdej minucie meczu.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: