Robert Skibniewski: Łezka mi się w oku kręci, gdy wracam do Starogardu Gdańskiego

Rzadko kto w Starogardzie Gdańskim traktowany jest z tak wielkim szacunkiem jak Robert Skibniewski. Rozgrywający Śląska Wrocław pozostaje ulubieńcem kibiców na Kociewiu.

31-latek występował w barwach Polpharmy Starogard Gdański w sezonie 2010-2011 przyczyniając się do ogromnego sukcesu klubu, jakim było zdobycie Pucharu Polski. Miłośnicy biało-niebieskich nie zapomnieli o sympatycznym koszykarzu i gromkimi okrzykami przywitali go po raz kolejny w spotkaniu, gdzie zawodnik występował przeciwko ich drużynie.

- Naprawdę rzadko coś takiego się zdarza jak w Starogardzie - mówi nam Robert Skibniewski . - Wracam tutaj zawsze z dużym uśmiechem na twarzy od kilku sezonów. Jestem bardzo wdzięczny kibicom, jest mi bardzo miło. Mogę powiedzieć, że aż mi się trochę łezka w oku kręci. Chciałbym bardzo podziękować wszystkim, że mnie tak ciepło przywitali, że pamiętają o mnie. Jest to naprawdę niesamowite uczucie - dodaje playmaker Śląska.

Robert Skibniewski triumfował w Starogardzie Gdańskim
Robert Skibniewski triumfował w Starogardzie Gdańskim

Doświadczony gracz nie rozpoczął meczu od początku. Trener Jerzy Chudeusz w pierwszej piątce zdecydował się desygnować Dominiqua Johnsona, a także Dannego Gibsona, lecz Skibniewski zrobił swoje i pomógł gościom w jakże ważnym triumfie w niedzielnym starciu.

- Gramy już nową taktyką Jerzego Chudeusza, jest dużo nowych rzeczy i wszystko wskazuje, że idzie to w dobrą stronę - twierdzi czołowy koszykarz Śląska. - Cały czas są jednak rezerwy, cały czas jest kilka rzeczy do poprawienia i pracujemy nad tym. Trener ma pomysł na mnie inny, tak on decyduje. Najważniejsze, że drużyna wygrywa i odnosimy zwycięstwa. Myślę, że na pewno każdy zasługuję na grę i jak największą ilość minut. Dodam, że mecz był również tak wyrównany, że ważne było, kto występował na końcu, a nie na samym początku - dodaje.

Dla rywali Polpharmy był to wyjątkowo ważny sprawdzian. Wrocławianie zbliżyli się do czołowej "szóstki", a starogardzianie muszą poszukać swoich kolejnych szans na wygraną, lecz zdecydowanie spodziewano się bardziej wyrównanego pojedynku.

- Naszym celem było ograniczenie penetracji graczy obwodowych, szczególnie Varanauskasa i Marcina Kosińskiego - tłumaczy Skibniewski. - Wiedzieliśmy, że Michael Hicks skupia się na rzutach z dystansu. My koncentrujemy się na pojedynczych meczach, lecz chcemy być w tej szóstce. Sytuacja w tabeli jest bardzo dynamiczna i możemy być nawet uzależnieni od innych, więc zastanawiamy się nad każdym kolejnym starciem - kończy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)