Sobotnie spotkanie pełne było zwrotów akcji oraz emocji, aż do ostatnich sekund nie było wiadomo, kto zostanie zwycięzcą tego meczu. Choć przez 37 minut przebiegał on po myśli gospodyń, to po ostatnim gwizdku ze zwycięstwa cieszyły się przyjezdne.
Mecz rozpoczął się od dwóch skutecznych akcji rybniczanek oraz szybkiego prowadzenia 4:0. Był to jednak sygnał dla gospodyń, które odrobiły straty i wyrównały stan meczu na po 4. W kolejnych minutach oba zespoły popełniały wiele strat i oddawały wiele niecelnych rzutów. Jako pierwsze kontrolę na boisku odzyskały gospodynie. Podopieczne Vadima Czeczuro bardzo dobrą obroną wymuszały błędy przeciwniczek, a swoje akcje rzutowe zamieniały na punkty. Choć tuż przed końcem drugiej połowy rybniczanki zniwelowały swoją stratę, to na przerwę schodziły przegrywając 29:32.
Po powrocie z szatni to gdynianki narzuciły swój styl gry. Dzięki agresywnej obronie oraz twardej walce na tablicach, gospodynie systematycznie powiększały swoją przewagę. W 30 minucie mecz wyszły na najwyższe, 12-punkotwe prowadzenie 55:43. Gdy wydawało się, że zwycięstwo gospodyń jest już niemal pewne, w czwartej kwarcie sytuacja na boisku zaczęła się zmieniać. Koszykarki Riviery oddawały coraz więcej niecelnych rzutów, popełniały proste błędy zarówno w ataku, jak i obronie. Podopieczne Kazimierza Mikołajca odrobiły straty i w 38 minucie doprowadziły do remisu po 59. Wynik ten utrzymywał się niemalże do samego końca. Na 0,6s do zakończenia meczu Rebecca Harris oddała celny rzut za 2 punkty. Ostatnia akcja należała do gospodyń, które jednak nie zdołały oddać celnego rzutu. Mecz zakończył się wynikiem 59:61.
Radości po wygranym meczu nie krył trener przyjezdnych: - Na pewno bardzo cieszę się z dzisiejszego zwycięstwa. I choć to inna faza rozgrywek niż spodziewaliśmy się, że będziemy grać, to wciąż gramy mecze ekstraklasy. Zawsze trzeba walczyć i zawsze dążyć do zwycięstwa. Takie mecze umożliwiają grę całym składem. Dają możliwość wykazania się młodym zawodniczkom, które mogą pokazać, że w sezonie zasadniczym były niedoceniane i zasługiwały na więcej minut. I tak my dziś zagraliśmy. W III kwarcie gdynianki wypracowały sobie wysoką przewagę jednak dzięki konsekwentnej grze udało nam się odrobić stratę i zwyciężyć - mówił na pomeczowej konferencji Kazimierz Mikołajec.
Zupełnie w innym nastroju był Vadim Czeczuro: - W pierwszej kolejności chciałbym pogratulować drużynie z Rybnika zwycięstwa. My również zagraliśmy dziś pełnym składem jednak nie poszło nam to tak dobrze, jak drużynie przeciwnej. Roztrwoniliśmy ciężko wypracowaną przewagę i w konsekwencji przegraliśmy mecz. Zawsze powtarzam, że zawodniczki, które na boisko wchodzą z ławki muszą dawać z siebie 200proc. Dziś tego zabrakło. Nie potrafiliśmy w końcówce grać pod kosz i popełnialiśmy zbyt wiele strat. Gratulacje również dla Harris, która w ostatniej sekundzie oddała bardzo trudny rzut przez ręce i wygrała ten mecz dla swojej drużyny - mówił Ukrainiec.
Riviera Gdynia - Basket ROW Rybnik 59:61 (16:14, 16:15, 23:16, 4:16)
Riviera: Małaszewska 13 (7 as.), Misiuk 11 (11 zb.), Matsko 8 (6 zb.), Johnson 8, Wilson 7, Miłoszewska 6, Jakubiuk 4 (5 zb.), Duszkiewicz 2, Baryło 0, Szymczak-Górzyńska 0
Basket ROW: Harris 19 (5 zb.), Kuncewicz 10 (6 zb.), Kędzia 8, Stelmach 8 (5 zb.), Morawiec 6, Walker 5 (7zb.), Gajda 3, Łabuz 2, Zielonka 0