Waldemar Łuczak: Do klubu nie trafiło żadne oficjalne pismo

W związku z ostatnią aferą w PGE Turowie Zgorzelec, klub zorganizował specjalną konferencję. Podczas niej głos zabrał prezes przygranicznego klubu, Waldemar Łuczak.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Kilka dni temu opublikowano nagranie, w którym fizjoterapeuta PGE Turowa - Maciej Żmijewski przeprowadza dożylną infuzję dwóm zawodnikom zgorzeleckiej drużyny. Chodzi tutaj o Damiana Kuliga oraz Tony'ego Taylora.

W środę w zgorzeleckim klubie zorganizowano specjalną konferencję prasową, na której głos zabrał prezes PGE Turowa, Waldemar Łuczak.

- O wielu doniesieniach związanych z tą "aferą" dowiaduję się z mediów, od państwa. Do klubu nie trafiło żadne oficjalnie pismo, nikt również nie wykonał do nas żadnego telefonu w tej sprawie. Ja jestem pewien, że Maciej Żmijewski zawsze działał zgodnie z prawem i przepisami antydopingowymi, więc tak było również w tym przypadku - powiedział sternik PGE Turowa.

Na konferencji prezes klubu niejednokrotnie podkreślił, iż nie otrzymał jeszcze żadnego oficjalnego pisma w tej sprawie ani ze strony ligi, ani ze strony jakiegokolwiek innego podmiotu. - Żadnego dokumentu jeszcze nie otrzymaliśmy, ale bardzo mocno liczymy, że takowy się pojawi. Wówczas będziemy mogli złożyć stosowne wyjaśnienia i wyjaśnić wszelkie wątpliwości. My nie mamy sobie nic do zarzucenia, ale nie będę teraz mówił o szczegółach, gdyż o nich najpierw dowie się Komisja - tłumaczył Łuczak, mając na myśli Komisję Dyscyplinarną Polskiej Ligi Koszykówki, działającą na wniosek Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.

Tymczasem jak się okazuje, pismo do klubu... zostało już wysłane. - Nasza komisja wysłała pismo do prezesa Turowa z prośbą o wyjaśnienie sprawy. Przepisy zostały naruszone - mówi dla sport.tvn24.pl szef Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporci, Jerzy Smorawiński.

Warto podkreślić iż nie najważniejsze, z punktu widzenia przekroczenia przepisów prawa, jest to, co konkretnie zawodnicy otrzymywali dożylnie. Naruszenie regulacji miało miejsce już w momencie, gdy zabieg infuzji wykonano w niehigienicznych warunkach oraz bez odpowiednich dokumentów. Od kilku lat zabrania się bowiem podawania sportowcom więcej niż 50 mililitrów płynu bez wskazania lekarskiego.

***

Nieznany jest autor filmiku czy też, filmików, gdyż jak nieoficjalnie wiadomo, ten materiał, który został umieszczony w Internecie, nie jest jedynym. Całość składa się podobno z czterech odrębnych części nakręconych między październikiem a grudniem zeszłego roku. - Nie wiemy kto nagrał ten film i nie będziemy w tym celu podejmować żadnych kroków prawnych. Najpierw złożymy wyjaśnienia przed Komisją, o ile Komisja zajmie się tą sprawą - dodawał Łuczak.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×