- Trener Aleksander Krutikow na odprawach nas uczył, że mecz nie trwa trzydziestu lub trzydziestu ośmiu minut, tylko czterdzieści. Jak widać, przynosi to spodziewany efekt. Poprawę naszej gry było można zobaczyć podczas pierwszego pojedynku derbowego z PC Siden Toruń. W drużynie wyjaśniliśmy sobie pewne sprawy. Brakowało nam tylko zwycięstw - opowiadał bydgoski skrzydłowy Dorian Szyttenholm.
W sobotę po ostatnich wyczynach bydgoszczan trudno było wierzyć w sensację, bowiem ostatnio WKK Wrocław pokonał nawet wicelidera tabeli z Krosna. Jednak od początku dość niespodziewanie to gracze Astorii przejęli inicjatywę i utrzymywali niewielką, chociaż w miarę bezpieczną przewagę. W ich szeregach podobać się mogła zwłaszcza wola walki i determinacja w defensywnie, czego wcześniej mocno brakowało. Na dodatek w samej końcówce pierwszej kwarty ładnym rzutem z własnej połowy popisał się Piotr Robak.
Znacznie ciekawsze widowisko obserwowaliśmy w drugiej połowie. Wrocławianie mieli problem z powstrzymaniem silnego pod koszem skrzydłowego Marcina Kowalewskiego, a na dodatek w ich szeregach poniżej możliwości zaprezentowali się bracia Diduszko, którzy nie mogli sobie poradzić z miejscową defensywą. W trzeciej odsłonie w obronie gości mieliśmy prawdziwą dziurę, wskutek czego "Asta" prowadziła 57:46.
W tym sezonie głównym problemem bydgoszczan są czwarte kwarty. W sobotę również w tym fragmencie nie obyło się bez emocji. Jeszcze na cztery i pół minuty przed końcem WKK Wrocław przegrywał 57:69. Wystarczyły jednak zaledwie trzy minuty, aby praktycznie cała przewaga gospodarzy po głupich stratach i faulu technicznym dla trenera Aleksandra Krutikowa poszła na marne.
Na minutę przed końcowym gwizdkiem po rzutach Jakuba Koelnera wrocławianie tracił do Astorii tylko cztery "oczka" (72:68). W ostatnich fragmentach ciężar gry wziął na siebie lider gospodarzy Mateusz Bierwagen, który wykorzystał jeden rzut wolny (75:70). Później filigranowy Karol Szpyrka został zablokowany przez Pawła Lewandowskiego, a jeden osobisty Piotra Robaka przesądził o sukcesie Astorii. - W naszych szeregach nie ma teraz aż tak radosnego basketu jak kilka miesięcy temu. Jest mocniejsza defensywa i bardziej ustabilizowany atak. Każdy zawodnik wie o co chodzi w tej grze - cieszył się trener Aleksander Krutikow.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Astoria Bydgoszcz - WKK ProBiotics Wrocław 76:70 (28:21, 13:13, 16:16, 19:20)
Astoria: Bierwagen 19, Robak 18, Kowalewski 13, Szyttenholm 10, Laydych 8, Lewandowski 8, Barszczyk 0, Małgorzaciak 0, Milczyński 0.
WKK ProBiotics: Koelner 19, Kolowca 14, Niesobski 12, Ł. Diduszko 10, B. Diduszko 9, Szpyrka 6, Bochenkiewicz 0, Grzeliński 0, Trojan 0, Wadowski 0.