I liga: Drużyna z Tychów samotnym liderem tabeli - podsumowanie 6. kolejki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W hicie kolejki lepsi okazali się tyszanie. Drużyna ze Śląska pokonała krośnieński MOSiR 79:70, i dzięki temu zwycięstwu obecnie samotnie wiedzie prym w pierwszoligowej tabeli. W innych spotkaniach Intermarche Zastal zwyciężył z AZS-em OSRiR Kalisz, a Sokół rozprawił się z Resovią Rzeszów. Zwycięzcy swoim rywalom dali rzucić bardzo mało punktów (zielonogórzanie 44, łańcucianie 32).

BIG STAR Tychy - MOSiR Krosno 79:70 (23:17, 16:14, 21:17, 19:22)

Po tym spotkaniu, w pierwszoligowej tabeli już tylko jeden zespół pozostaje bez porażki na koncie. Jest nim BIG STAR Tychy, który w meczu na szczycie pokonał MOSiR Krosno - drużynę, która po pięciu rozegranych seriach gier też pozostawała niepokonana. Dlatego też stawką tej konfrontacji był samotny prym w tabeli po 6. kolejce. Tyszanie w potyczce przeciwko krośnianom mieli przede wszystkim lepszą skuteczność rzutów za dwa punkty. Trafili 30 ''dwójek'', przy 20 ekipy z Krosna, a dodajmy, że oba zespoły oddały po tyle samo prób - 43. Ponadto w tyskim teamie bardzo równo zagrała piątka zawodników (Mielczarek 19 punktów, Pacocha 17, Bzdyra 13, Kulig 12 i Frankowski 11). Gracze ci uzupełniali się w walce na deskach, zaliczyli po kilka asyst i stanowili monolit.

Intermarche Zastal Zielona Góra - AZS PWSZ OSRiR Kalisz 57:44 (21:12, 13:14, 8:9, 15:9)

Spotkanie te miało być emocjonującym widowiskiem. Po jednej stronie Zastal Zielona Góra, po drugiej AZS OSRiR Kalisz, który w swoich szeregach ma aż pięciu byłych graczy zielonogórskiego klubu. Tymczasem skończyło się tylko na zapowiedziach, gdyż mecz ten nie był piorunującą konfrontacją. Masa niecelnych rzutów i wiele błędów - tego w niedzielnej potyczce było najwięcej. W tej niezbyt ładnej rywalizacji praktycznie przez cały mecz dominowali zielonogórzanie, którzy spotkanie rozpoczęli od mocnego uderzenia, prowadząc 13:1. Jednak był też taki moment, w którym koszykarze Zastalu mogli czuć się zagrożeni. Na początku trzeciej kwarty kaliszanie zniwelowali straty do zaledwie trzech ''oczek'' (34:31), i do remisu niewiele brakowało. Ale ''Zastalowcy'' nie pozwolili drużynie z Kalisza dalej się rozpędzić i ostatecznie wygrali 13 punktami. Na uwagę na pewno zasługuje fakt, iż podopieczni Tomasza Herkta stracili w tej potyczce zaledwie 44 punkty.

PTG Sokół Łańcut - Resovia Rzeszów 71:32 (17:6, 16:10, 19:10, 19:6)

Istny pogrom w Łańcucie. Miejscowy Sokół nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Resovii Rzeszów. Łańcucianie od początku spotkania kontrolowali przebieg potyczki, a rzeszowianie nie byli w stanie dosłownie nic zdziałać. 39-punktowe zwycięstwo miejscowych samo mówi za siebie. Wartych odnotowania jest kilka faktów z tej jednostronnej potyczki. Rzeszowska ekipa w żadnej z kwart nie potrafiła zdobyć więcej niż 10 punktów. To samo dotyczyło również graczy Resovii - nikt z grona ''Bieszczadzkich Wilków'' nie przekroczył granicy 10 ''oczek''. Jeśli dodać jeszcze fakt, iż Sokół w dwóch pierwszych kwartach uzbierał więcej punktów, niż team z Rzeszowa w całym meczu, to można stwierdzić, że konfrontacje tę podopieczni Bogusława Wołoszyna będą chcieli jak najszybciej puścić w niepamięć.

ŁKS Sphinx Petrolinvest Łódź - ZKS Stal Stalowa Wola 84:69 (21:21, 16:18, 25:15, 22:15)

Drużyna Stali Stalowa Wola zanotowała już czwartą porażkę z rzędu. Jednak do pewnego momentu dzielenie stawiała czoła łodzianom. Jeszcze na początku trzeciej kwarty na tablicy świetlnej widniał rezultat 50:50. Później parkiet zdominowała ekipa ŁKS-u. W spotkaniu tym przede wszystkim widoczna była przewaga podopiecznych Radosława Czerniaka pod tablicami. Łódzki team zakończył potyczkę z 41 zebranymi piłkami. ''Stalówka'' zaliczyła zaledwie 22 zbiórki, także nie da się ukryć, że podkarpackiemu zespołowi bardzo potrzebny jest powrót do gry wysokiego Macieja Klimy.

Żubry Białystok - Znicz Basket Pruszków 91:69 (23:22, 20:11, 25:20, 23:16)

Koszykarze Żubrów Białystok bez większych problemów uporali się z ekipą Znicza Basket Pruszków. Białostoczanie po pierwszej połowie prowadzili 43:33, a w drugich dwudziestu minutach spotkania powiększyli przewagę. Najskuteczniejszym zawodnikiem w białostockim teamie okazał się Andrzej Misiewicz, który zakończył potyczkę z dorobkiem 23 punktów i 10 zbiórek. Z kolei w pruszkowskim zespole dwoił się i troił Jakub Dłoniak (24 punkty, 6 zbiórek, 2 asysty), ale jego starania nie przyniosły zamierzanego efektu. Warto również odnotować, że dobry występ odnotował rozgrywający ekipy z Pruszkowa, Dominik Czubek (16 punktów, 5 asyst). Przypomnijmy, że zawodnik ten powraca do zdrowia po poważnej kontuzji odniesionej w sierpniu.

Sudety Jelenia Góra - MKS Dąbrowa Górnicza 59:69 (16:15, 11:17, 13:18, 19:19)

Na początku trzeciej kwarty obie ekipy na swoim koncie miały po 32 punkty. Kibice, którzy myśleli, że dalsze fragmenty spotkania będą równie wyrównane, głęboko się mylili. Drużyna z Dąbrowy Górniczej przejęła inicjatywę i przed ostatnią odsłoną wyszła na 10-punktowe prowadzenie (40:50). W ''ćwiartce'' numer cztery MKS nie pozwolił Sudetom odbić sobie przewagi i ostatecznie odniósł cenne wyjazdowe zwycięstwo 69:59. Bez wątpienia ważnym czynnikiem, który mógł zaważyć na triumfie przyjezdnych były rzuty osobiste. MKS wykonał aż 36 wolnych, z czego 28 trafił. Z kolei jeleniogórska ekipa miała tylko 21 prób, dzięki którym zdobyła 17 ''oczek''.

Polonia 2011 Warszawa - KS AZS AWF Katowice 91:71 (29:20, 24:13, 14:17, 24:21)

Koszykarze Polonii 2011 Warszawa po dwóch kwartach mieli przewagę 20 punktów (53:33). Dzięki tak wysokiej zaliczce warszawianie w kolejnych odsłonach mogli już spokojnie kontrolować przebieg spotkania. Najlepszym zawodnikiem meczu okazał się Leszek Karwowski, który pokazał, że potrafi zagrać wszechstronnie (11 punktów, 11 zbiórek, 6 asyst i 4 bloki). Co mogło rzucać się w oczy w tej potyczce? Przede wszystkim to, że ekipa ze stolicy więcej rzucała (57 oddanych rzutów za dwa, przy 31 AZS-u AWF Katowice). Z kolei katowiczanie szukali swojej szansy, próbując trafiać z dystansu (11 ''trójek'' na 31 prób), ale nie okazało się to skuteczną bronią.

Siarka Tarnobrzeg - Asseco Prokom II Sopot 97:75 (32:14, 26:14, 18:19, 21:28)

Koszykarze Siarki Tarnobrzeg po słabym początku sezonu, odzyskują formę. Podopieczni Zbigniewa Pyszniaka, wygrywając z ekipą z Sopotu, odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu. Dlatego też wszystko wskazuje na to, że tarnobrzeski team powraca na właściwy tor. Podkarpacka drużyna już od pierwszych sekund spotkania dyktowała tempo. ''Siarkowcy'' pierwszą kwartę wygrali 32:14, a w kolejnych odsłonach już spokojnie powiększali przewagę. Ważne jest to, że w zespole Siarki praktycznie każdy gracz dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa. Ponadto widać było, że tarnobrzeska ekipa jest coraz bardziej zgrana. Świadczy chociażby o tym fakt, iż w całym meczu wszyscy zawodnicy Siarki łącznie zanotowali aż 28 asyst.

Źródło artykułu: