Sarunas Vasiliauskas, który przed bieżącym sezonem wzmocnił skład Trefla, po jednej z akcji w trzeciej kwarcie sobotniego meczu z Rosą groźnie upadł pod atakowanym koszem. Sędziowie nie przerwali jednak gry, co wywołało duże pretensje zawodników sopockiej drużyny i jej trenera, Dariusa Maskoliunasa. Gospodarze pobiegli do kontry, a celnym rzutem z dystansu zakończył ją Jakub Dłoniak. Z kolei Litwin długo nie podnosił się z parkietu, więc potrzebna była pomoc masażysty przyjezdnych. Koszykarz opuścił boisko na jednej nodze.
Wydawało się, że uraz może być groźny. Po zakończeniu spotkania przedstawiciele Trefla mogli być jednak spokojni. - Mamy nadzieję, że to nic poważnego. Sarunas trochę podkręcił kostkę, ale od razu została ona zatejpowana i jeszcze w trakcie meczu był gotowy do gry - informowali zgodnie Paweł Leończyk i szkoleniowiec gości.
Vasiliauskas spędził na parkiecie niespełna 10 minut, zdobywając w tym czasie 2 punkty, zbierając jedną piłkę i zaliczając dwie asysty.