Andrej Urlep: Przepis o dwóch Polakach powinien zostać zmieniony
Nie tak wyobrażali sobie inauguracyjny mecz w "szóstkach" koszykarze Energi Czarnych. Słupszczanie przegrali bowiem w Hali Gryfia z Rosą Radom 76:83.
Czarne Pantery prowadziły w tym spotkaniu przez trzy i pół kwarty, dlatego nic nie wskazywało na to, aby miały one ten mecz przegrać. Jednak fatalna końcówka meczu i pozwolenie rywalom na doprowadzenie do dogrywki sprawiły, że koszykarze ze Słupska schodzili z parkietu pokonani. - Jestem bardzo rozczarowany tym miejscem. Przez 27 minut kontrolowaliśmy mecz i mieliśmy wszystko w swoich rękach. Niestety zawodnicy, którzy weszli z ławki nie dali tego, co powinni dać. Zaczęliśmy myśleć, że mecz jest wygrany, przez co straciliśmy koncentrację, a Rosa to fenomenalnie wykorzystała. Jest mi bardzo przykro, że przegraliśmy to spotkanie, ale teraz nie jestem w stanie już nic zrobić - skomentował na gorąco trener Andrej Urlep.
Przy stanie 71:71 i kilku sekundach do końca piłka była w posiadaniu słupszczan. Wówczas ich szkoleniowiec poprosił o czas i rozrysował akcję, której nie udało się w ogóle zagrać. - Założenie było takie, że mieliśmy dostarczyć piłkę do Trice'a. On miał zagrać picka, skończyć sam lub w razie ewentualnego podwojenia, oddać piłkę do wolnego zawodnika. Choćby dlatego wprowadziłem na ostatnią akcję Hullsa, żeby każdy z przebywających na parkiecie groził rzutem z obwodu - mówił zirytowany Słoweniec.Co jego zdaniem w głównej mierze zadecydowało o środowej porażce? - Kluczowy moment w tym meczu był niemal cały czas, kiedy nie potrafiliśmy dobić rywala. Pozwoliliśmy Rosie za łatwo wrócić do gry. Zrobiliśmy choćby czternaście punktów przewagi, a potem w dwóch kolejnych atakach Lucious trafił dwie trójki. Później ta sytuacja się wielokrotnie powtarzała. To jest po prostu koncentracja, a raczej jej brak przez pełne czterdzieści minut - zakończył Urlep.