Łukasz Majewski: Stutz miał ze mną problem

Rosa Radom sprawiła niespodziankę swoim kibicom, pokonując w środę w Hali Gryfia Energę Czarnych Słupsk. Bohaterem tego spotkania był Łukasz Majewski.

- To było niewątpliwie wspaniałe widowisko. Potrafiliśmy się odrodzić, w tym także ja, bo na początku mimo tego, że miałem otwarte rzuty to nie potrafiłem się wstrzelić, na szczęście potem już mi się to udawało - stwierdził skrzydłowy, który w Słupsku rozegrał najlepszy mecz w bieżącym sezonie. Łukasz Majewski zapisał na swoim koncie 21 punktów, 5 zbiórek oraz 3 przechwyty i pomógł Rosie osiągnąć swoje historyczne zwycięstwo w "szóstkach".

- Na początku mecz był na styku, dopiero w drugiej kwarcie Czarni nam odskoczyli. Wszyscy myśleli, że jest już po zawodach, ale my pokazaliśmy, co to znaczy walczyć do końca. Udało nam się wrócić do meczu i dzięki temu złapaliśmy wiatr w żagle. Bardzo cieszy mnie to, że taka sztuka udała nam się akurat w Słupsku, gdzie nie od dziś wiadomo, że gra się bardzo ciężko - zauważył pochodzący z Radomia koszykarz.

Skrzydłowy miał w tym spotkaniu bardzo dużo otwartych pozycji. Z czego jego zdaniem to wynikało? - Miałem tę przewagę, że grałem na pozycji numer cztery, a często krył mnie Garrett Stutz, który jest wolniejszym zawodnikiem ode mnie. Jestem strzelcem obwodowym, który jeżeli tylko ma wolną pozycję na obwodzie to musi rzucać. Po to się rzuca na treningu, żeby w meczu trafiać i fajnie, że w Słupsku całkiem dobrze mi to wychodziło. Jeżeli zapaliłem już jedną trójkę to później Garrett miał niestety problem - zakończył Majewski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)