- Christian Eyenga musi odstawić czasami rękę, tak aby nie łapać głupich przewinień. Musi grać z nami w końcówkach - komentuje Łukasz Koszarek, rozgrywający Stelmetu Zielona Góra, który był obok Vladimira Dragicevicia najważniejszym graczem mistrza kraju w niedzielnym spotkaniu. Polski rozgrywający zdobył 24 punkty i miał aż 9 asyst. Mógł nawet w regulaminowym czasie przesądzić o losach spotkania, ale pomylił się z dystansu.
- Chcieliśmy grać do końca, tak aby rywale nie zebrali piłki i nie wyprowadzili akcji, bądź żebyśmy nie popełnili głupiego przewinienia w ataku. Trener dał mi wolną rękę w tej akcji i mogłem albo znaleźć wolnego gracza albo sam rzucić. Może trochę za dużo Euroligi oglądam i ten rzut z kolanka był niepotrzebny - mówi wyraźnie zadowolony Koszarek, który przy okazji bardzo chwali ekipę Trefla Sopot, ale zarazem podkreśla jeden znaczący fakt.
- Trefl w Hali Stulecia gra o 30 procent lepiej niż w Ergo Arenie. To właśnie tutaj sopocianie trenują na co dzień. Byli w bardzo dobrej formie rzutowej, trafiali większość rzutów - zaznacza Koszarek.
W środę zielonogórzanie zmierzą się na własnym parkiecie z Energą Czarnymi Słupsk. - Cieszy nas to zwycięstwo oraz to, że wróciliśmy do gry po tej słabszej końcówce sezonu zasadniczego. Najważniejsze mecze jednak przed nami. Mam nadzieję, że dalej pozostaniemy niepokonani - ocenia Łukasz Koszarek.
Teraz zaczynają się najciekawsze me Czytaj całość