Mihailo Uvalin na pomeczowej konferencji prasowej bardzo komplementował zarówno ekipę Trefla, jak i... samo miasto Sopotu, do którego uwielbia przyjeżdżać. - Muszę powiedzieć, że od zawsze lubiłem przyjeżdżać do Sopotu, jak i do Hali Stulecia, ponieważ panuje tutaj niezwykła atmosfera. Można powiedzieć, że Sopot to takie typowe koszykarskie miasto, w którym ludzie żyję tą właśnie dyscypliną sportu. I jeśli wygrasz mecz w takim miejscu, to ta radość jest podwójna. Życzę Treflowi samych sukcesów w kolejnych meczach - mówił opiekun Stelmetu Zielona Góra.
Mistrzowie Polski dobrze rozpoczęli te spotkanie, bo od prowadzenia 24:15, ale później... kompletnie stanęli. Gospodarze zanotowali run 13:0 i zaczęli dyktować warunki.
- Mecz składał się z dwóch części - pierwsza to ta, w której kontrolowaliśmy wydarzenia na parkiecie i wszystko szło po naszej myśli. Potem wypadliśmy nieco z rytmu, co było spowodowane naszym podejściem, a drugą kwestią była kilkuminutowa przerwa związana z naprawą zegara. To nas trochę wybiło z tego dobrego rytmu, który mieliśmy - podkreślał serbski szkoleniowiec Stelmetu Zielona Góra.
W dogrywce szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylili goście, których do sukcesu poprowadził duet Łukasz Koszarek-Vladimir Dragicević. - W drugiej połowie cały czas goniliśmy wynik. W końcówce pozwoliliśmy gospodarzom na zdobycie łatwych punktów i znów zrobił się dramat. Mogliśmy wygrać niedzielny mecz wcześniej, ale kilka prostych błędów sprawiło, że rywal wrócił do gry. Taka jest jednak koszykówka, ze na koniec liczy się słodkie zwycięstwo - oceniał Uvalin.