Choć PGE Turów Zgorzelec był murowanym faworytem do zwycięstwa w pojedynku z Anwilem Włocławek, nawet w przygranicznym mieście nie spodziewano się, że wicemistrzowie Polski mogą zdeklasować rywala tak wyraźnie. Zwycięstwo nawet różnicą 20 punktów uznano by za bardzo wysokie, a tymczasem gospodarze ograli przeciwnika aż 93:56!
- Teraz to dopiero wyglądamy jak prawdziwy zespół. W końcu mamy praktycznie cały skład i normalną rotację. Mamy drużynę złożoną z wielu graczy, którzy wreszcie mogą się skutecznie rotować - komentował Miodrag Rajković, trener zwycięskiego zespołu.
- Przez cały sezon mówiłem swoim koszykarzom: nie fauluj! Teraz w końcu mogę przestać tak mówić - kontynuował Rajković, dodając - Cały sezon miałem problemy z rotacją, ciągle ktoś wypadał ze składu i ciągle powtarzałem swoim zawodnikom by uważali na ostrą grę i na faule, bo przecież każdy zawodnik był dla mnie ważny. Teraz czas to zmienić. Moi zawodnicy mogą grać twardo w obronie i popełniać faule, bo zawsze jest ktoś, kto może za nich wejść. Ławka jest długa.
PGE Turów grał bardzo twardo w obronie od samego początku i w pierwszej kwarcie pozwolił Anwilowi zdobyć tylko 10 oczek (prowadząc 30:10). I choć w drugiej obie drużyny zagrały podobnie, to jednak z każdą minutą przewaga zgorzelczan zarysowywała się jeszcze mocniej. Czwartą kwartę koszykarze Rajkovicia rozpoczęli od serii... 18:0! Anwil zdobył pierwsze punkty w tej części spotkania dopiero w 36. minucie, a pierwsze punkty z gry... 66 sekund przed końcem pojedynku!
- Szeroka rotacja umożliwiła nam granie na wysokiej intensywności przez cały mecz. I tak teraz będziemy grać już do końca. Przeciwko Anwilowi zagraliśmy wspaniałą koszykówkę, obraliśmy właściwy kierunek i myślę, że podążamy dobrą drogą - zakończył Rajković.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]