Cztery zwycięstwa Śląska Wrocław oraz trzy wygrane AZS-u Koszalin nieco skomplikowały sytuację Asseco Gdynia w tabeli dolnych "szóstkach". Na dodatek obie ekipy wygrały z drużyną Davida Dedka. Co ciekawe w obu tych meczach gdynianie byli o krok od odniesienia zwycięstwa.
W Koszalinie przegrali po dogrywce, mimo że na 14 sekund przed końcem prowadzili 62:59, ale Krzysztof Szubarga akcją "2+1" doprowadził do dogrywki. Tyle samo emocji było w ostatni poniedziałek, gdzie gdynianie prowadzili ze Śląskiem na cztery minuty przed końcem 83:74, ale gospodarze roztrwonili całą przewagę.
- Przegraliśmy mecz, który był dla nas bardzo ważny. Daliśmy sobie rzucić za dużo łatwych punktów spod kosza. Dużo błędów popełniliśmy w obronie, co było kluczem do porażki w tym spotkaniu. Średnio tracimy 67 punktów, a w poniedziałek Śląsk zaaplikował aż 89. To zdecydowanie za dużo - podkreśla Przemysław Frasunkiewicz, gracz Asseco.
Gdynianie w sobotę grają ze Stabillem Jezioro Tarnobrzeg, które ostatnio wygrało z Kotwicą Kołobrzeg. Gracze Davida Dedka na tę chwilę mają 37 punktów i tracą już trzy oczka do Śląska Wrocław, który ma jednak jeden mecz więcej rozegrany. Korzystną sytuacją dla Asseco jest fakt, że bezpośredni rywali (Śląsk i AZS) grają ze sobą w tej kolejce.
- Musimy wygrać kolejne spotkanie i odegrać się we Wrocławiu za tę porażkę - komentuje Frasunkiewicz.