Podopieczni Wojciecha Kamińskiego prezentują się w ostatnich tygodniach rewelacyjnie. W górnej lidze szóstek są na razie jedyną niepokonaną drużyną. Ograli już prawie wszystkie zespoły w tej fazie, poza Anwilem. Wyższość Rosy po dramatycznym pojedynku zakończonym dogrywką musieli uznać zarówno Energa Czarni Słupsk, jak i najlepsza ekipa rundy zasadniczej bieżącego sezonu, PGE Turów Zgorzelec, oraz Trefl Sopot i mistrz Polski z Zielonej Góry.
Radomianie wygrali w ogóle 5 spotkań z rzędu. Ich świetna seria rozpoczęła się bowiem jeszcze w rundzie zasadniczej, a dokładnie w jej ostatniej kolejce, gdy wygrali z... włocławianami 83:76. Był to więc udany rewanż za porażkę na Kujawach. Na Mazowszu w składzie Anwilu próżno było szukać już Deividasa Dulkysa, najlepszego strzelca drużyny, który kilka dni wcześniej zdecydował się na zmianę barw klubowych. Jego brak wciąż jest odczuwalny, choć tę "dziurę" stara się łatać, prezentujący na razie średnią formę, Jordan Callahan. - Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że mierzymy się z naprawdę silnymi rywalami i na razie po prostu przegrywamy. Nie oznacza to jednak, że będziemy przegrywać cały czas. Mam nadzieję, że zmieni się to już od czwartkowego meczu - powiedział zawodnik po zakończeniu sobotniej konfrontacji z Treflem (78:84).
Najbliższe dni zarówno dla Rosy, jak i Anwilu będą przypominały fazę play-off. Oba zespoły zmierzą się bowiem ze sobą dwukrotnie w ciągu czterech dni. Czwartkowy pojedynek zakończy pierwszą część ligi szóstek, a już w niedzielę dojdzie do rewanżu. - Jeżeli chodzi o terminy rozegrania meczów to tak, ale jeszcze cały czas teraz rywalizujemy o dobre miejse w tabeli. To na pewno nie są jeszcze takie mecze jak w play-offach, wtedy już jest bezpośrednia rywalizacja i nie ma miejsca na pomyłki - zaznacza Jakub Zalewski.
Radomianie przystąpią do czwartkowego spotkania mocno osłabieni. W ich szeregach zabraknie Kirka Archibeque'a, jednego z najlepszych centrów Tauron Basket Ligi, notującego największą liczbę double-double. Amerykanin zmaga się z urazem mięśniowym. - Nabawił się go w ostatnim meczu, jednak myśleliśmy, że krótka przerwa w treningach pozwoli mu wrócić do pełnej sprawności. Po wieczornych badaniach, a później po postępach w rehabilitacji, będziemy wiedzieć dużo więcej, jednak wszystko wskazuje na to, że Kirk "odpocznie" przez dwie do czterech kolejek - informował w środkowy poranek Kamiński.
Rosa będzie faworytem starcia przed własną publicznością. Wszyscy w Radomiu doskonale zdają sobie sprawę z tego, że każda seria kiedyś się kończy. Tym bardziej będą chciały przerwać ją Rottweilery, które tracą do swojego najbliższego rywala 2 punkty, więc w przypadku ewentualnego zwycięstwa będą mogły zniwelować różnicę.
Czwartkowy mecz Rosa Radom - Anwil Włocławek rozpocznie się o godz. 18.