Przed rozpoczęciem bieżącego sezonu Jordan Callahan trafił do drużyny Kotwicy Kołobrzeg. Choć ta, delikatnie mówiąc, nie odgrywała znaczącej roli w Tauron Basket Lidze, rozgrywający był niewątpliwie jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników tej ekipy. Na przełomie grudnia i stycznia nieco obniżył loty. Nie bez znaczenia na jego słabszą dyspozycję miało wpływ to, iż w mediach zaczęły pojawiać się informacje na temat zaległości w płatnościach klubu względem zawodników.
Choć na początku roku Amerykanin zapewniał, że nie odejdzie z kołobrzeskiego zespołu, miesiąc później zmienił barwy. Początkowo wydawało się, iż trafi do Stelmetu Zielona Góra, lecz ostatecznie podpisał umowę z Anwilem Włocławek. Wtedy w klasyfikacji najlepszych strzelców zajmował trzecie miejsce.
Początek miał dobry. W swoim drugim występie w barwach Rottweilerów udał się do... Kołobrzegu, gdzie rzucił byłym kolegom 20 punktów. W lidze szóstek spisywał się dobrze. Jego zespół nie grał jednak na miarę oczekiwań. Ważne zwycięstwo odniósł niespełna tydzień temu z Rosą . Choć ten mecz, zakończony wynikiem 64:66, nie był porywającym widowiskiem, Callahan zaliczył najlepszy do tej pory występ w Anwilu. Zdobył 22 punkty przy 70-procentowej skuteczności, dołożył do tego 5 zbiórek.
- Mamy nadzieję, że ten mecz będzie swego rodzaju "przełamaniem" i pozwoli nam wzmocnić się mentalnie przed kolejnymi spotkaniami. Jest jeszcze dużo do ugrania w tym sezonie - mówił po zakończeniu pojedynku w Radomiu.
Dobre zawody, choć juz nie tak okazałe pod względem zdobytych "oczek" (11 przy pięciu celnych rzutach na 11 oddanych), zaliczył amerykański rozgrywający w niedzielę, przeciwko temu samemu rywalowi. Dzięki wygranej Anwil zrównał się punktami z Rosą. Ma ich obecnie 44.
- Czuję się dobrze. Jesteśmy w górnej szóstce, walczymy o wysokie cele. Gramy taką koszykówkę, jaką lubię. Czuję wsparcie z każdej strony, zarówno trenerów, jak i kolegów z drużyny oraz kibiców - podkreśla Callahan. Jak wypadnie ten zawodnik w bardzo ważnym pojedynku z mistrzem Polski z Zielonej Góry? O tym przekonamy się w najbliższą środę.