Gra od samego początku była niezwykle wyrównana, lecz od siódmej minuty na parkiecie przeważali zawodnicy MKS-u, którzy między innymi dzięki wykorzystaniu kontr powiększyli swoją przewagę (19:13). Premierową kwartę efektowną indywidualną akcją zakończył Michał Wołoszyn (26:17). W drugiej odsłonie Zagłębiacy nie ustrzegli się błędów, lecz cały czas utrzymywali wysokie prowadzenie, po lay-upie Grzegorza Małeckiego na tablicy widniał wynik 32:21.
Wrocławianie poprawili swoją skuteczność, dzięki czemu zaczęli niwelować straty, po trójce Jakuba Koelnera wynosiły one tylko jeden punkt. WKK nie musiało długo czekać na doprowadzenie do remisu, 28 sekund później Bartosz Diduszko doprowadził do stanu 38:38. Wynik na przerwę ustalił właśnie Bartosz Diduszko, który wykorzystał niesamowity rzut za trzy (43:41).
Po powrocie gra lepiej układała się przyjezdnym, którzy po 46 sekundach objęli prowadzenie (43:45). Na boisku trwała zażarta walka, co prawda wynik oscylował w okolicach remisu, ale przewaga utrzymywała się po stronie gości. Rzut Pawła Zmarlaka doprowadził do remisu, a dwie akcje Małeckiego sprawiły, że MKS odskoczył rywalom (53:49). Dąbrowianie nie mogli długo cieszyć się z odzyskanego prowadzenia, gdyż ich rywale sprawnie odrobili straty nawet z nawiązką (54:55). Przed decydującą odsłoną MKS prowadził minimalnie, bo 60:59.
Czwartą kwartę z wysokiego "C" otworzyli gospodarze, którzy odskoczyli przeciwnikom po efektownych akcjach (66:61). Rozpędzeni dąbrowianie powiększyli swoją przewagę, a po dwóch celnych wolnych Macieja Maja trener Paweł Turkiewicz zdecydował się wziąć czas (73:63). Wrocławianie wykorzystali przestój rywali i zniwelowali straty do sześciu punktów, ale chwilę później MKS ponownie powiększył prowadzenie (78:69).
Czas płynął nieubłaganie, na parkiecie trwała zacięta walka, ale mimo starań wrocławian przewaga gospodarzy nie malała. Niezastąpiony w grze MKS-u był Wołoszyn, który raz po raz zdobywał punkty uspokajając nieco sytuację swojej drużyny (82:77). Wydawało się, że mecz zakończy się zwycięstwem gospodarzy, ale WKK zdołało wrócić do gry! Na minutę przed końcem odsłony na tablicy widniał wynik 82:81.
W końcówce z bardzo dobrej strony w obronie pokazał się Przemysław Szymański, który najpierw zablokował rzut Rafała Niesobskiego, a potem zanotował dwa przechwyty. Po celnych wolnych Wołoszyna wrocławianie mieli szansę doprowadzenia do dogrywki, wystarczyło, że trafią z dystansu. Tym razem blokiem na Koelnerze popisał się Wołoszyn, a piłka trafiła w ręce Marcina Piechowicza i tym samym koszykarze WKK przez swoje nerwowe poczynania stracili szansę na dogrywkę.
MKS Dąbrowa Górnicza - WKK ProBiotics Wrocław 84:81 (26:17, 17:24, 17:18, 24:22)
MKS: Wołoszyn 29 (1x3 pkt), Małecki 16 (2), Piechowicz 14 (1), Zmarlak 10 (12 zb), Maj 8 (1), Piszczek 4, Wróbel 3 (1), Szymański 0, Wieczorek 0.
WKK: B. Diduszko 23 (3x3 pkt, 12 zb), Ł. Diduszko 15 (1), Koelner 13 (1), Szpyrka 8, Niesobski 8, Grzeliński 6, Bochenkiewicz 4, Kolowca 2, Trojan 2, Leńczuk 0.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 2:1 dla WKK Wrocław
Kolejne spotkanie zostanie rozegrane w niedzielę 13 kwietnia w dąbrowskiego hali "Centrum", początek został zaplanowany na godzinę 18.