- Pokazaliśmy charakter, tym bardziej, że ostatnie dwa mecze przegraliśmy. Pozbieraliśmy się jednak po tych meczach i pokazaliśmy, że możemy wygrywać bez Deividasa Dulkysa - powiedział po ostatnim zwycięstwie nad Energą Czarnymi Słupsk trener Anwilu Włocławek, Milija Bogicević.
Spotkanie to odbyło się niemalże miesiąc temu, a jego zawodnicy pokonali rywali po raz czwarty w sezonie (78:77). Wcześniej dwukrotnie triumfowali w rundzie zasadniczej (71:64 na wyjeździe i 82:76 u siebie), a także w ćwierćfinale Pucharu Polski (65:63).
W sobotę zatem Rottweilery zmierzą się z koszykarzami Andreja Urlepa po raz piąty. - Nie jest łatwo pokonać tego samego przeciwnika po raz trzeci, czy czwarty, a co dopiero po raz piąty. Mimo wszystko jedziemy do Słupska powalczyć o wygraną, która pomoże nam zrealizować cel, czyli zachować czwarte miejsce przed play-off - mówi trener Anwilu.
Włocławianie przegrali co prawda w ostatnim starciu ze Stelmetem Zielona Góra 66:83, lecz i tak jadą do Słupska pełni optymizmu. We wcześniejszych dwóch spotkaniach dwukrotnie (66:64 i 81:75) pokonali bowiem głównego kontrkandydata do czwartego miejsca, czyli Rosę Radom. Tę samą Rosę, którą w minionej kolejce rozgromili koszykarze Energi Czarnych (83:57).
- Biorąc pod uwagę, że przegraliśmy ze Stelmetem, to wynik spotkania w Radomiu był dla nas dobrą informacją. Rosa nam nie uciekła, nadal mamy tyle samo punktów, ale jednocześnie Czarni wygrali po raz pierwszy w szóstkach, więc na pewno to zwycięstwo doda im skrzydeł - tłumaczy Bogicević.
O ile słupszczanie to rywal z zupełnie innej półki, niż zielonogórzanie, o tyle nie zwalnia to koszykarzy Anwilu z próby zmiany stylu gry. Przede wszystkim, włocławianie muszą wrócić do defensywy, którą prezentowali w meczach z Rosą - stracili wówczas 70,5 punktu w obu spotkaniach, a licząc bez dogrywki w drugim starciu - 66,5.
- Stelmet zdominował walkę na tablicach, stąd oddał aż o 15 rzutów więcej. Dodatkowo, popełniliśmy sporo błędów w ataku, co przekładało się na naszą defensywę. Staraliśmy się walczyć, ale w meczu przeciwko takiemu zespołowi jak Stelmet nie było co szukać niespodzianki. W Słupsku musi być zupełnie inaczej - kończy Serb.
Poza tym zycze wszystkim fanom koszykowki Wesolych Swiat i mokrego Smingusa Dyngusa.