Tak jednostronnego meczu we Włocławku chyba tylko nieliczni się spodziewali. Anwil nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki z przeciwnikiem, co było widoczne właściwie już od pierwszych minut. Gospodarzom brakowało po prostu argumentów. Zawodnicy Miliji Bogicevicia ani nie byli w stanie wygrać walki podkoszowej, ani też nie potrafili zatrzymać zgorzelczan na dystansie. Mówiąc wprost - "Rottweilery" zamieniły się w pudelki.
Toteż PGE Turów tak naprawdę nie musiał się wznosić na wyżyny umiejętności. Podopieczni Miodraga Rajkovicia grali solidnie, wykorzystując swoje atuty - siłę podkoszową, zdecydowanie szerszą rotację, więcej dobrych koszykarzy w ofensywie. Poza tym wicemistrzowie kraju byli wyraźnie efektywniejsi - nie tylko w rzutach za dwa (blisko 60 procent skuteczności!), ale także w próbach z dystansu. Generalnie obie drużyny dzieliła przepaść, co zresztą potwierdza końcowy rezultat spotkania.
Nie sposób wymienić jednego zawodnika, który przyczyniłby się walnie do triumfu przyjezdnych. Aż czterech koszykarzy zdobyło co najmniej 10 punktów, ale najwięcej - 17 - uzbierał ich J.P. Prince, który dołożył jeszcze 6 zbiórek, 2 asysty i przechwyt. W ekipie z Włocławka aż pięciu graczy przekroczyło granicę 10 "oczek", ale co z tego skoro pozostała trójka dołożyła ich jedynie osiem. Odnotujmy jednak, iż najwięcej punktów dla Anwilu - 15 - zdobył Michał Sokołowski.
Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec 69:94 (21:28, 19:26, 7:19, 22:21)
Anwil: Michał Sokołowski 15, Mateusz Kostrzewski 13, Danilo Mijatović 12, Paul Graham 11, Jordan Callahan 10, Mikołaj Witliński 6, Piotr Pamuła 2, Bartosz Jankowski 0.
PGE Turów: J.P. Prince 17, Damian Kulig 14, Uros Nikolić 12, Łukasz Wiśniewski 11, Jakub Karolak 9, Mike Taylor 8, Michał Chyliński 7, Piotr Stelmach 6, Filip Dylewicz 5, Ivan Zigeranović 5, Denis Krestinin 0.
Siema wąsz kiedy mnie odblokujesz? :D