Koszalinian bardzo napędził mecz wygrany we Wrocławiu, który tak naprawdę dał promocję do play-offów. Nie ma co ukrywać, że brak awansu do najważniejszej części sezonu byłby uznany w Koszalinie za wielką porażkę. Akademicy w dolnych "szóstkach" wygrali dziewięć spotkań, ale do samego końca walczyli o play-offy. W dodatku w ostatnich spotkaniach musieli sobie radzić bez Krzysztofa Szubargi, który nabawił się kontuzji kręgosłupa. Ma on jednak być w pełnej dyspozycji w meczach z PGE Turowem Zgorzelec.
W najważniejszych starciach trener Igor Milicić mógł jednak liczyć na LaceDariusa Dunna, który w niedzielnym meczu przeciwko Śląskowi Wrocław rzucił 40 punktów! - Myślę, że postawa LaceDariusa Dunna była niewątpliwie kluczem do zwycięstwa we Wrocławiu. Trafiał niesamowite rzuty w końcówce. Wziął tak naprawdę odpowiedzialność za wynik w ostatnich minutach spotkania. Trafiał niemal z każdej pozycji na parkiecie. W dodatku świetnie egzekwował rzuty wolne. W ogromny sposób przyczynił się do naszego zwycięstwa - zaznacza Artur Mielczarek, gracz AZS-u Koszalin.
Koszalinianie o sześć małych punktów (w bezpośrednich meczach) okazali się słabsi od Asseco Gdynia, przez co do play-offów weszli z ósmego miejsca. Na ich drodze stanie teraz PGE Turów Zgorzelec. W rundzie zasadniczej Akademikom nie udało się pokonać ekipy Miodraga Rajkovicia. Aczkolwiek w styczniowym meczu byli o krok od wygranej w Zgorzelcu.
- Zrobimy wszystko, żeby wygrać tę rywalizację. Sport jest nieprzewidywalny, co pokazał ten niedzielny mecz. Będziemy walczyć do ostatniego tchu, żeby odnieść zwycięstwo. Na pewno nie położymy się przed samym spotkaniem. Nie boimy się PGE Turowa Zgorzelec - ocenia Mielczarek.