Karol Wasiek: Czy można postawić taką tezę, że mimo wszystko z podniesioną głową kończycie ten sezon?
Bartłomiej Wołoszyn: Mimo wszystko uważam, że tak. Uratowaliśmy twarz, honor klubu, bo przed grą w dolnych "szóstkach" wszyscy nas skreślali. Trener Okorn odszedł od nas, ale my mimo wszystko wierzyliśmy w siebie. Pokazaliśmy, że pomimo problemów, zdołaliśmy awansować do play-offów, co było sporym sukcesem.
Jak ocenisz rywalizację z PGE Turowem Zgorzelec?
- Przed tą rywalizacją dopadły nas kontuzje. Krzysztof Szubarga nabawił się urazu, a wiadomo jak ważnym jest dla nas zawodnikiem. Piotr Dąbrowski praktycznie w dzień wyjazdu do Zgorzelca nabawił się kontuzji. Ta rotacja była mocno okrojona, PGE Turów to wykorzystał. Oni mają taką taktykę, że grają bardzo szybko. Były dobre momenty w naszej grze, ale na 40 minut, okazało się to za mało.
[ad=rectangle]
Zmęczenie wzięło górę?
- To prawda. Gdybyśmy mieli szerszą rotację, to jestem zdania, że postawilibyśmy się znacznie bardziej ekipie ze Zgorzelca.
Z końcówki sezonu możesz być chyba zadowolony?
- Dostałem więcej minut, większe zaufanie od trenera i od razu się łatwiej gra. Patrząc na statystyki z dolnych "szóstek" i play-offów, to można powiedzieć, że zrobiłem swoje.
Wcześniej nie było tej chemii na linii Okorn-Wołoszyn?
- Nie, po prostu była większa rotacja. Trener próbował różnych ustawień, troszeczkę inaczej to wszystko widział. To było jednak jego prawo. Jednak w "szóstkach" i w play-offach okazało się, że w basket potrafię jeszcze grać.
Ten sezon chyba taki trochę pechowy dla AZS-u Koszalin - wiele zmian, które nie sprzyjały raczej wynikom...
- Tak się niestety złożyło - czasem nieszczęśliwie - tak jak w przypadku Seka Henry'ego. To nas nieco dołowało, a nie dawało takiego "kopniaka" w górę, dlatego też nie awansowaliśmy do górnych "szóstek". Aczkolwiek uważam, że ten sezon jest w miarę uratowany dla klubu z Koszalina.
Jak ocenisz swoje dwa lata w Koszalinie?
- Spędziłem w Koszalinie dwa bardzo fajne sezonu. Syn mi się tutaj urodził, więc bardzo miło wspominam to miasto. W tamtym roku zdobyliśmy medal i byłem dość ważną część zespołu. Trudno jednak cokolwiek powiedzieć na tę chwilę, co będzie w kolejnym sezonie. Na razie jest za wcześnie, by o tym mówić.