Karol Wasiek: Mimo że wygraliście sporą różnicą punktową, to nie było wam chyba wcale tak łatwo?
Łukasz Koszarek: Trzeba sobie przyznać, że nie zagraliśmy jakiegoś wielkiego meczu. Mieliśmy bardzo słabą skuteczność, ale cieszy fakt, że byliśmy zaangażowani po obu stronach parkietu. Walczyliśmy twardo w defensywie. W czwartej kwarcie, kiedy były najważniejsze momenty spotkania, kontrolowaliśmy sytuację. Ogólnie możemy być zadowoleni z wyniku, ale z gry już nieco mniej.
Styl w play-offach ma w ogóle znaczenie?
- Myślę, że nie. Najważniejsze są zwycięstwa. Tylko one się liczą.
W środowym spotkaniu było już to odpowiednie zaangażowanie?
- Myślę, że tak. Brakowało nam zdecydowanie skuteczności, ale zaangażowanie było na poziomie play-offów.
[ad=rectangle]
Po meczu numer dwa mieliście jakieś dodatkowe spotkania, na których zastanawialiście nad stanem obecnym?
- Zaraz po zakończeniu meczu mieliśmy spotkanie z trenerem i wiele rzeczy sobie tam powiedzieliśmy. Wydaje mi się, że w tym trzecim meczu było to widać.
Kluczowa dla losów spotkania była chyba trzecia odsłona?
- Było chyba nawet czuć to, że ta presja z nas schodzi. Po ostatniej porażce było trochę nerwowo i doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z faktu, że ten mecz jest kluczowy dla losów tej serii. Pierwsza połowa była nerwowa, ale kiedy trzeba było to naprawdę graliśmy całkiem nieźle.
Dobrą sprawą dla was jest chyba fakt, że kilku graczy otworzyło się w tym meczu, chociażby Marcus Ginyard...
- To prawda. Mamy naprawdę wielu zawodników, w których drzemią spore rezerwy. Trzeba je tylko wykorzystać.
Macie dosyć niespodziewanie spory problem na deskach, bo Galdikas i Szczotka mieli prawie tyle samo zbiórek, co cała wasza drużyna...
- To prawda. Mamy z tym spory problem, ale staramy się agresją to nadrobić. Mamy kłopoty z Galdikasem, którego musimy wypychać spod samego kosza.
Spodziewałeś się, że będziecie takie męki przechodzić w rywalizacji z Asseco Gdynia?
- Spodziewałem się tego, że gdynianie będą twardo walczyć w każdym spotkaniu, więc nie jestem kompletnie zaskoczony tym faktem.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]