Konferencja Wschodnia
Miami Heat w trwających rozgrywkach znaleźli się w finale Konferencji Wschodniej dokładnie takim samym nakładem sił jak w roku poprzednim. Obrońcy tytułu w przeciągu dwóch rund fazy play-off odnotowali tylko jedną porażkę przy aż ośmiu zwycięstwach i w tej części sezonu mogą pochwalić się zdecydowanie najlepszym bilansem. Czy stosunkowo łatwa przeprawa uśpi mistrzów przed pojedynkami najwyższej rangi?
Postawa Indiany Pacers w sezonie 2013/2014 przypomina anomalia pogodowe. Przewidzieć dyspozycję podopiecznych Franka Vogela to jak wróżenie z fusów. Mimo wszystko drużyna z Indianapolis zdołała wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, w kluczowych spotkaniach pokonała nieobliczalnych Washington Wizards z Marcinem Gortatem w składzie 4:2 i zameldowała się w finale konferencji.
[ad=rectangle]
Obie ekipy na tym samym etapie rozgrywek spotkały się już przed rokiem. Wówczas po niesamowitej rywalizacji górą byli podopieczni Erika Spoelstry, którzy triumfowali ostatecznie 4:3, a później w identycznym stosunku ograli San Antonio Spurs. Pacers wezmą rewanż?
- Wszystko jest już za nami. Kiedy mieliśmy bilans 33-7, kiedy walczyliśmy by odbić się od dna, kiedy spadła na nas fala krytyki - nic z tych rzeczy nie ma już znaczenia. Jesteśmy tu, gdzie chcieliśmy być - posumował dotychczasowe wydarzenia szkoleniowiec Pacers, Frank Vogel.
- To było trudne, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Udało nam się jednak wytrwać i osiągnąć to, co zamierzaliśmy. Nigdy nie straciliśmy swojej pewności, że możemy wygrać trudne mecze przeciwko wymagającym zespołom - mówi z optymizmem najlepszy gracz szóstego spotkania przeciwko Washington Wizards, David West.
Nie ulega wątpliwości, że rywalizacja z Indianą Pacers będzie dla Miami Heat najtrudniejszym wyzwaniem w sezonie, ale czy drużyna Larry'ego Birda faktycznie ma szansę na zdetronizowanie kolektywu, nad którym pieczę sprawuje Pat Riley? Przewidujemy zaciętą, siedmiomeczową rywalizację. Dla kogo zakończy się ona szczęśliwie?
Typ redakcji SportoweFakty.pl: 4:3 dla Miami Heat
Konferencja Zachodnia
San Antonio Spurs - Oklahoma City Thunder
Klątwa wisi nad zespołem z Oklahoma City? Thunder zeszłoroczne rozgrywki posezonowe zakończyli już na etapie półfinałów konferencji, a w głównej mierze spowodowane było to absencją Russella Westbrooka. Grzmot uległ wówczas Memphis Grizzlies 1:4.
Od pamiętnej porażki z Niedźwiadkami podopieczni Scotta Brooksa poczynili jednak spory progres, co udowodnili zresztą już w pierwszej rundzie fazy play-off 2013/2014. OKC Thunder ze zdrowym Westbrookiem wyrównali stare porachunki i pokonali ekipę ze stanu Tennessee 4:3. Następnie po emocjonującej rywalizacji uporali się z Los Angeles Clippers, ale zwycięstwo w szóstym meczu serii przypłacili utratą swojego defensywnego filara, Serge'a Ibaki.
- Skutki urazu nie będą długotrwałe, ale czas nabawienia się kontuzji, zważając na to jak daleko zaszliśmy w play-offach jest bardzo niefortunny - powiedział generalny menadżer drużyny z Oklahoma City, Sam Presti.
Czy absencja dotychczas kluczowego w rotacji Ibaki okaże się dla Thunder brzemienna w skutkach? W finale Konferencji Zachodniej dojdzie do bezpośredniego pojedynku drugiej i pierwszej drużyny sezonu zasadniczego. Trudno wyobrazić sobie, żeby Nick Collison czy 20-letni Steven Adams był w stanie zatrzymać koszykarskiego maestro w postaci Tima Duncana. W zaistniałych okolicznościach być może Scott Brooks zdecyduje się przesunąć pod kosz Kevina Duranta, ale nie wiadomo czy taki zabieg może przynieść korzystne rezultaty.
25-letni MVP o wiele lepiej czuje się na obwodzie, gdzie ma możliwość seryjnego dziurawienia kosza rywali dystansowymi rzutami. Kevin Durant w trwających play-offach wywalczył już 408 punktów, a aż 199 w sześciomeczowej rywalizacji z LA Clippers! Pytanie czy San Antonio Spurs są w stanie znaleźć złoty środek i zatrzymać rozpędzonego skrzydłowego? Być może okaże się nim spec od defensywy, Kawhi Leonard.
Thunder mają dwóch najlepszych graczy w zbliżającej się serii (Durant, Westbrook), ale to San Antonio Spurs po szybkim 4:1 z Portland Trail Blazers przystąpią do niej w roli faworyta. Ostrogi rzucały Smugom średnio aż 108,8 punktów na grę, a poza tym mają w swoich szeregach graczy z wielkim doświadczeniem. Emocji na pewno nie zabraknie, zważając jednak na absencję Ibaki, to podopieczni Gregga Popovicha mają w tej rywalizacji o wiele więcej atutów. Czyżby powtórka sprzed roku i finał Spurs-Heat?
Typ redakcji SportoweFakty.pl: 4:2 dla San Antonio Spurs
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]