Karol Wasiek: Od rywalizacji z Treflem mija właśnie tydzień. Jak pan ocenia tę serię już tak z perspektywy czasu?
Wojciech Kamiński: Na pewno na boisku zabrakło jedynie wyniku. Porażka 1:2 nie wygląda tak źle, jak nasza postawa w drugim i trzecim meczu. Wyglądaliśmy naprawdę kiepsko. Było widać, że Trefl koszykarsko prezentuje się lepiej i tego nikt nie kwestionuje. Pierwszy mecz wygraliśmy, bo Trefl zagrał poniżej swoich oczekiwań, z kolei my byliśmy bardzo zaangażowani.
[ad=rectangle]
W ostatnim meczu przegraliście różnicą 20 punktów. Faktycznie Rosa jest aż o tyle słabsza od Trefla?
- W pełnym składzie na pewno nie bylibyśmy słabsi od Trefla o 20 punktów. Prowadziliśmy z nimi zażarte boje w sezonie zasadniczym. Uważam jednak, że na ten konkretny dzień (4 czerwca) ta przewaga punktowa dobrze odzwierciedlała różnicę między nami, a Treflem. Trzeba jednak zauważyć, że byliśmy osłabieni brakiem trzech podstawowych zawodników - Kirka, Huberta i Damiana. To była duża strata.
Mówi się, że zabrakło wam nieco prądu, ale czy nie za mało punktów było ze strony Jakuba Dłoniaka?
- Nie ma już sensu się wypowiadać na ten temat, bo już jest koniec rozgrywek. Cały sezon tego unikaliśmy i niech tak pozostanie. Prawda jest taka, że w jednym meczu zagra lepiej jeden koszykarz, w drugim spotkaniu - inny. Trzeba oceniać cały sezon, a nie tylko dwa ostatnie mecze.
A sezon bardzo dobry w waszym wykonaniu...
- Dokładnie. Przez cały sezon podkreślałem fakt, że my dysponujemy dość niedoświadczoną ekipą. Proszę zauważyć: Tylko Kirk, Robert i Łukasz Majewski mieli doświadczenie w playoffach, Kamil Łączyński raz zagrał w play-offach, a dla reszty był to debiut. Były to dla nas bardzo wysokie progi.
Czym był spowodowany fakt, że nie robiliście w trakcie żadnych zmian?
- Były propozycje, żeby coś zmienić, dołożyć. Powiedziałem tym chłopakom, że jesteśmy w tym składzie i chcemy realizować te cele właśnie w tym zestawieniu personalnym. W trakcie sezonu wszystko szło po naszej myśli, to po co coś zmieniać? Nie miało to kompletnie sensu.
Nie chcieliście wymienić Luciousa, który częściej zawodził, niż grał dobrze?
- Rozmawialiśmy kilka razy na ten temat, ale chłodna głowa zarówno prezesa, jak i właścicieli klubu sprawiła, że pozostaliśmy z Korim do końca sezonu. Nigdy nie byliśmy na 100 procent pewni tego, czy rozwiązanie umowy z nim coś nam przyniesie dodatkowego.
To będą chyba spokojne wakacje dla pana i Rosy Radom, bo z tego co wiem, to macie utrzymać skład z tego sezonu?
- Jesteśmy w trakcie małych korekt. Mogą być jakieś zmiany, ale jest jeszcze nieco za wcześnie, by o tym mówić oficjalnie. Prowadzimy rozmawiamy.