Kadra Mike'a Taylora zgrupowanie zakończyła dwumeczem z Czechami. W pierwszym meczu lepsi okazali się nasi południowi sąsiedzi wygrywając 70:65, ale w drugim meczu Polacy wzięli rewanż i zwyciężyli 75:73. W obu meczach z dobrej strony pokazał się Adam Waczyński. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie on będzie liderem naszej kadry.
[ad=rectangle]
Dla 25-letniego zawodnika ubiegły sezon był bardzo udany. Z Treflem Sopot wywalczył trzecie miejsce w TBL co zaowocowało transferem do Río Natura Monbús Obradoiro z ligi hiszpańskiej. Waczyński stał się w pełni ukształtowanym zawodnikiem i ma szansę stać się liderem polskiej kadry na długie lata.
- Mam już doświadczenie grania jako lider Trefla, bo trener Maskoliunas na mnie stawiał i dostałem okazję, aby pokazywać swoje umiejętności. Myślę, że wszedłem na wyższy poziom - przyznaje były gracz drużyny z Sopotu.
Pod nieobecność Marcina Gortata czy Macieja Lampe w drużynie musi wyklarować się zawodnik, który pociągnie grę w trudnych momentach i wiele wskazuje na to, że to właśnie Waczyński będzie graczem, który nie będzie bał się odpowiedzialności.
- Dla trenera Taylora nie liczą się indywidualności. Każdy ma dać z siebie wszystko, żeby zespół wypadł jak najlepiej - dodaje popularny "Waca".
W pierwszych dwóch meczach z Czechami Waczyński zaliczył 13 i 11 punktów i widać było, że dobrze się czuje z piłką w rękach kiedy gra jest na styku. Mimo tego, że Taylor wyraźnie podkreśla o tym, że najważniejszy jest zespół to lider na parkiecie jest nam niezbędny. I takim właśnie liderem powinien w tym roku być właśnie Adam Waczyński.