Przemysław Karnowski: Pokazaliśmy, że potrafimy grać w basket

Przemysław Karnowski rozegrał przyzwoite zawody w niedzielny wieczór przeciwko reprezentacji Niemiec. - To było ważne zwycięstwo - mówi gracz Gonzagi Bulldogs.

Nowa reprezentacja Polski, dowodzona przez Mike'a Taylora w niedzielę rozpoczęła eliminacje do przyszłorocznego EuroBasketu. Pierwszy rywal był wymagający, bo do Torunia przyjechali Niemcy, którzy uznawani byli za faworyta tej grupy. Mimo wcześniejszych zapowiedzi - Polacy nie przestraszyli się i z wielką wolą walki wyszli na boisku.

Niemal przez całe spotkanie nasi reprezentanci prowadzili - przewagę stracili dopiero w samej końcówce. Na 30 sekund przed końcem Niemcy nawet wyszli na prowadzenie, ale skuteczna akcja Mateusza Ponitki dała nam premierowe zwycięstwo w tych eliminacjach.

[ad=rectangle]

- Mieliśmy dość sporą przewagę, ale nie trafiliśmy kilku prostych rzutów, popełniliśmy kilka strat i stąd wzięły się nasze problemy w końcówce. Aczkolwiek cieszę się, że Mateusz poszedł z akcją na kosz i zdobył dwa punkty z linii rzutów wolnych. Cieszymy się z tego zwycięstwa. To dla nas pierwszy krok w kierunku awansu do EuroBasketu - podkreśla Przemysław Karnowski, autor ośmiu punktów, który już w niedzielnym meczu grał z chorobą. Przez to nie udał się do Luksemburga.

Niemcy mieli jeszcze szansę na zwycięstwo, ale Dennis Schröder chybił z dystansu. Karnowski podkreśla, że zespół był przygotowany na tę akcję. - Byliśmy świetnie przygotowani do tej ostatniej akcji. Trener przygotował pewne ustawienie, z którym Niemcy sobie nie poradzili - dodaje gracz Gonzagi, który zauważa świetną atmosferę podczas niedzielnego meczu.

- Atmosfera była znakomita. Naprawdę fajnie to wyglądało. Chcieliśmy odwdzięczyć się kibicom za ten doping - ocenia zawodnik.

W środę Polacy zagrają z Luksemburgiem. Cel jest jeden - zwycięstwo. - Nie ma co ukrywać, że do Luksemburga moi koledzy pojechali po zwycięstwo. Chcą wygrać ten mecz i kontynuować dobrą passę. Pokazaliśmy w spotkaniu z Niemcami, że potrafimy grać w koszykówkę - przyznaje Karnowski.

Komentarze (0)