NCAA: Pierwsza wygrana Tar Heels, debiut Czyża

Za nami pierwszy tydzień zmagań w lidze akademickiej - NCAA, w której mamy swoich przedstawicieli. Na amerykańskich parkietach pojawili się bowiem Olek Czyż, a także Krzysztof Janiszewski. Pierwszą wygraną w tym sezonie zaliczyli główni faworyci do zdobycia mistrzostwa - North Carolina Tar Heels.

Duke Blue Devils w swoim inauguracyjnym meczu sezonu 2008/09 pokonali bez najmniejszych problemów Presbyterian 80:49. Już po pierwszej połowie było wiadome, kto w tym spotkaniu jest lepszy. "Niebieskie Diabły" zdominowały deskę, którą wygrały w stosunku 36:23. Świetne zawody rozegrał Kyle Singler. Amerykański skrzydłowy zaaplikował swojemu przeciwnikowi aż 19 oczek, a także zebrał z tablic 10 piłek. Wtórowali mu defensorzy - Nolan Smith (15 punktów - 6/7 z gry) oraz Jon Scheyer (12 punktów). Debiut zanotował Olek Czyż. Polak spędził na parkiecie 5 minut i w tym czasie rzucił 4 oczka i zanotował 2 zbiórki, ale miał także dwie straty.

Do ciekawego pojedynku doszło we wtorek (czasu amerykańskiego), kiedy to w hali Cameron Indoor Stadium pojawili się zawodnicy Georgia Southern oraz Duke. W trykocie Eagles występuje Krzysztof Janiszewski. Zawodnik pełniący na parkiecie rolę środkowego nie zdołał jednak pomóc swojej drużynie w nawiązaniu równorzędnej walki z Blue Devils. Podopieczni Mike'a Krzyzewskiego rozegrali wręcz koncertowe zawody w ofensywie. Już po zaledwie 20 minutach gry Duke miało na swoim koncie aż 52 punkty. Rywale odpowiedzieli zaledwie 25 oczkami. Janiszewski przebywał na placu gry 11 minut, ale nie zachwycił swoją postawą - 2 punkty, zbiórka i blok. Tym razem więcej czasu otrzymał Olek Czyż. Polski freshman zapisał w swoich statystykach 2 oczka, 3 zbiórki oraz asystę. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Blue Devils 97:54.

Była to już druga - domowa - wygrana Duke w tegorocznych rozgrywkach.

Swoją siłę na obiekcie Pauley Pavilion zaprezentowali koszykarze UCLA, którzy są "rozstawieni" z numerem 4. Fantastyczna, żelazna defensywa oraz zdecydowana przewaga na desce została bezlitośnie wykorzystana przez koszykarzy Bruins. Zawodnicy Praire View bez pomysłu oddawali bardzo chaotyczne rzuty, często niecelne. Gospodarze już w pierwszej połowie wręcz "zmietli" z parkietu swojego przeciwnika. W drugiej części tej potyczki gra się nieco wyrównała, jednak wynikało to z rozluźnienia graczy UCLA. Popis strzeleckich umiejętności dał Darren Collison, który w sumie zdobył 19 punktów. Prócz tego obrońca ekipy Bena Howlanda dopisał 3 zbiórki, 4 asysty oraz 3 przechwyty. Collison nie ustrzegł się jednak błędów - aż 6-krotnie piłkę zabierali mu przeciwnicy. Spotkanie zakończyło się rezultatem 82:58 dla Bruins.

Zdecydowanie wyżej poprzeczkę koszykarzom UCLA postawili gracze Miami Redhawks. Zarówno pierwsza jak i druga połowa były bardzo wyrównane, ale minimalnie triumfowała w nich ekipa gospodarzy 64:59. To z kolei się przełożyło na końcowy, korzystny wynik dla zawodników Howlanda. Ponownie najsilniejszym ogniwem Bruins był Collins (16 oczek), ale tym razem miał on "towarzysza" w swoich poczynaniach snajperskich. Tyle samo punktów rzucił bowiem Josh Shipp. W drużynie gości świetnie spisał się Michael Bramos. Koszykarz Redhawks mógł pochwalić się 22 oczkami.

Łatwą - pierwszą - wygraną w tym sezonie odnotował team Connecticut, który pokonał Western Carolina 81:55. Rozstawiona z numerem 2 drużyna prowadzona przez Jima Calhouna postawiła w tym meczu na ofensywę. Huskies do triumfu poprowadziło trio: Jerome Dyson (23 punkty, 5 asyst, 3 przechwyty, 2 zbiórki) - Jeff Adrien (14 punktów, 7 zbiórek, 2 asysty i 2 przechwyty) - Hasheem Tabeet (23 punkty, 17 zbiórek, 5 bloków), na które odpowiedzi nie znaleźli Catamounts. Godny odnotowania jest fakt, iż zawodnicy Connecticut stawiali na linii rzutów osobistych aż 30 razy, z kolei gracze Western Caroliny tylko 9.

Od zwycięstwa rozgrywki rozpoczęli koszykarze North Caroliny Tar Heels. Podopieczni Roy'a Williamsa przed własną publicznością pokonali Pennsylvanię 86:71. Gospodarze już w pierwszej połowie wywalczyli sobie bezpieczną przewagę, którą kontrolowali w drugiej części pojedynku. Aż 6 zawodników Tar Heels rzuciło co najmniej 10 punktów. Aż 74 oczka zdobyli koszykarze wyjściowej piątki. W ekipie Quakers na pochwałę zasługiwał jedynie Tyler Bernandini, autor 26 punktów, 2 zbiórek i tyleż samo asyst i przechwytów.

Komentarze (0)