Gdy Mateusz Kostrzewski podpisał kontrakt z PGE Turowem Zgorzelec, wielu sceptycznie oceniało decyzję 25-letniego skrzydłowego. Tymczasem żadnych wątpliwości nie miał i nie ma trener ekipy mistrza Polski, Miodrag Rajković. Serb jest zdania, że Polak nie tylko, co może być, co z pewnością będzie wartościowym graczem dla prowadzonej przez niego ekipy.
[ad=rectangle]
- Mateusz to solidny skrzydłowy i na tyle uniwersalny gracz, że może występować na obu pozycjach na skrzydle: i jako trójka, i jako czwórka. To silny zawodnik, więc bez problemu może kryć wysokie czwórki, ale jest także na tyle szybki, by nie dawać się minąć niższym graczom od siebie - mówi trener PGE Turowa.
Kostrzewski swoje pierwsze kroki w poważnym baskecie stawiał w drużynie Prokomu Trefla Sopot, a następnie Asseco Prokomu Gdynia. Zadebiutował w roku 2007, meczem przeciwko Górnikowi Wałbrzych, w którym zdobył dwa punkty. Ostatecznie w ówczesnego zespole etatowego mistrza Polski nie przebił się do składu, ale mądry ruch wykonał w roku 2011. Wówczas zdecydował się bowiem na dalszy rozwój, rywalizując na parkietach 1. ligi w barwach Startu Gdynia.
- To była dobra decyzja Mateusza. W Starcie był pierwszoplanową postacią, miał dużo minut. Dzięki temu nabrał odwagi, pewności siebie i wiary we własne możliwości - tłumaczy Rajković, a Kostrzewski, po udanym sezonie, które zaowocowały średnimi około 15 punktów i pięciu zbiórek, przeniósł się do Słupska. Rok później natomiast był już, zwłaszcza w drugiej części sezonu, kluczowym graczem Anwilu Włocławek.
- Od lat obserwuję rozwój tego gracza. W moim notesie jego nazwisko zapisałem już kilka lat temu i z uwagą mu się przypatrywałem. Mateusz odebrał w ostatnich latach bardzo dobrą szkołę, najpierw pod okiem Andreja Urlepa w Enerdze Czarnych, a następnie Miliji Bogicevicia w Anwilu. Teraz sprawdzimy ile się nauczył - śmieje się Rajković.
Kilka tygodni temu Kostrzewski zrobił kolejny krok do przodu w swojej karierze. Kontrakt z mistrzem kraju to nie tylko możliwość walki o obronę tytułu w lidze, ale również rywalizacja w Eurolidze. 25-latek zadebiutował już w tych rozgrywkach w barwach Asseco Prokomu Gdynia. W latach 2009-2011 wystąpił w dziewięciu spotkaniach.
O minuty na parkiecie Kostrzewskiemu nie będzie jednak łatwo, wszak na ten moment ma być zmiennikiem Christiana Eyengi i trudno przypuszczać, by sternicy oraz sztab trenerski PGE Turowa decydowali się częściej sadzać na ławce Kongijczyka, który jest nie tylko wartością dodaną pod względem sportowym dla zespołu, ale również marketingowym ze względu na fakt poprzedniego sezonu i gry w barwach największego rywala zgorzelczan, Stelmetu Zielona Góra. Dodatkowo, na pozycji byłego koszykarza Anwilu jest, poza Eyengą, jeszcze Jakub Karolak, który zna już system pracy Rajkovicia.
Sam zawodnik nie zaprząta sobie głowy tym, co czeka go w sezonie. Od dwóch tygodni trenuje w Zgorzelcu wraz z resztą zespołu, przygotowując się do rozgrywek. - Przyszedłem do Zgorzelca jako zmiennik na pozycji numer trzy, ale to tylko teoria. Tak naprawdę wszystko rozstrzygnie się na treningach. Wiem, że poprzez ciężką pracę mogę wywalczyć sobie wiele i wiem też, że trener Rajković nie sprowadziłby mnie do drużyny, gdyby nie miał pomysłu na wykorzystanie mnie w meczach - mówi 25-latek.
Trener Rajković, w większości przypadków, w których sprowadzał do drużyny nowych graczy, nie mylił się. Odkąd pracuje na swoim stanowisku w Zgorzelcu, w trakcie rozgrywek rozstał się tylko z trzema zawodnikami. - Mateusz jest z nami i na pewno zostanie odpowiednio wykorzystany na parkiecie. Jest uniwersalnym skrzydłowym, może grać jako trójka i jako czwórka i na pewno będzie miał swoją rolę. Myślę, że on jest idealnym uzupełnieniem na skrzydle dla nas i jeszcze nie raz zaskoczy swoją grą - kończy serbski szkoleniowiec.