W Stelmecie rozpoczęło się moje pasmo sukcesów - rozmowa z Kamilem Chanasem, zawodnikiem Stelmetu Zielona Góra

Kamil Chanas w rozmowie z naszym portalem przyznał, dlaczego odpowiada mu rola zmiennika oraz dlaczego zdecydował się zostać na kolejne sezony w ekipie Stelmetu Zielona Góra.

Michał Ostrowski: Co z twoją nogą? Słyszałem, że doznałeś urazu stawu skokowego...

Kamil Chanas: Podkręciłem kostkę podczas meczu. Na pierwszy rzut oka wyglądało to dość groźnie i myślałem, że czeka mnie dłuższa przerwa. Ale okazało się, że to nie jest poważny uraz. Odczuwam lekki ból, ale jest on kontrolowany i nie ma się czym przejmować.

Czyli normalnie trenujesz?

- Tak.

Zmieńmy zatem temat. Po kilku latach znowu znalazłeś klub na dłużej. Z czego to wynika? Tak dobrze się czujesz w Zielonej Górze czy po prostu chciałeś już stabilizacji?

- Wynika to z tego, że przychodząc tutaj zaczęło się pasmo sukcesów. Klub się wtedy rozwijał, ja też miałem okazję do rozwoju. Aktualnie ja i moja żona dobrze się tutaj czujemy. Poza tym żona prowadzi grupę tutejszych cheerleaderek, więc każdy robi to, co kocha. Co tu więcej dodawać? Są świetni kibice, mamy tu sporo znajomych. Naprawdę miło nam się tutaj żyje.
[ad=rectangle]
Ale z roku na rok grasz coraz krócej... To ci odpowiada?

- Na pewno patrząc na statystyki, to można tak stwierdzić. Kiedyś już jednak powiedziałem, że można pójść gdzieś i robić statystyki, ale to nie wszystko. W drużynach są też jednak potrzebni ludzie, którzy rozumieją koszykówkę i potrafią pomagać w inny sposób lub po prostu w mniejszym wymiarze czasu. Gdyby każdy się obrażał, że nie gra 30 minut i nie zdobywa 20 punktów, to byłby problem. Uważam, że trzeba znaleźć balans. Oczywiście, każdy jest ambitny i ja również.

Czyli dobro klubu przedłożyłeś nad własne statystyki?

- Dokładnie tak. Myślę, że trzeba być mądrym i na to wszystko spojrzeć spokojnie. Właśnie w ten sposób teraz patrzę na tę sytuację.
 
Nie irytowałeś się w przeszłości na to, że grasz coraz krócej?

- Jasne, wiele razy się irytowałem. Takie rzeczy są jednak normalne. Zresztą dostawałem wiele komentarzy w tej sprawie. Jedne były miłe, inne niemiłe, a jeszcze inne głupie. Niemniej jednak cała ta sytuacja motywuje mnie do cięższej pracy.

W nadchodzącym sezonie liczysz na więcej minut?

- To czas pokaże. Mam nadzieję, że po prostu odnajdę swoje miejsce w drużynie. Nie ma większego znaczenia, czy będę pomagał w wymiarze 25 czy 15 minut.

Rola zmiennika ci odpowiada?

- W swojej karierze pełniłem różne role. Tak naprawdę nie sprawia mi to żadnej różnicy. Chcę się po prostu czuć potrzebny drużynie. Myślę, że trener Adamek potrafi tak prowadzić zespół, iż wszyscy czują się potrzebni i dzięki temu zadowoleni.

Zmieniło się coś w waszych treningach po przejęciu drużyny przez trenera Adamka?

- W przeszłości już pracowałem z trenerem Adamkiem w Wałbrzychu i Wrocławiu. Przez długi czas pracował z wieloma dobrymi szkoleniowcami. Trenujemy u niego ciężko.

Za dwa tygodnie czeka was niezwykle istotne spotkanie, bo będzie walczyć o Euroligę.

- Zgadza się. Stawka jest wysoka. Uważam, że w jednym meczu i z takim przeciwnikiem jesteśmy w stanie wygrać. Co prawda niektórzy mówią, że nie mamy po co jechać, ale ja w nas wierzę. Zresztą w przeszłości niejednokrotnie pokazywaliśmy, iż potrafimy pokonać nawet mocniejszych rywali.

Do startu ligi też już coraz mniej czasu. Wygląda na to, że znowu będzie walka między Stelmetem a Turowem. Tym razem będzie wam łatwiej, jako że to nie wy bronicie tytułu?

- Myślę, że w takich sytuacjach tak jest często. Teoretycznie łatwiej jest zdobyć tytuł, niż go obronić. Mamy swój cel i wierzę, że w nadchodzącym sezonie pokażemy klasę. Niemniej jednak czas wszystko zweryfikuje, choć uważam, iż mamy naprawdę wielki potencjał.

Wiemy, jaka jest twoja sytuacja w klubie. A co z kadrą? Twoje ambicje sięgają jeszcze występów w reprezentacji?

- Moje reprezentacyjne ambicje zgasły dawno temu. Na powołania nie ma wpływu to czy się dobrze gra, czy też źle. W przeszłości po dobrym sezonie w Zielonej Górze liczyłem, iż pojawi się powołanie, ale nic takiego nie przyszło. To zgasiło mój zapał. Oczywiście, że jeśli teraz pojawiłoby się powołanie, to chciałbym grać dla reprezentacji.

Pozostańmy przy temacie kadry. Co sądzisz o naturalizacji zawodników dla reprezentacji?

- Szczerze mówiąc, to nie lubię takich rzeczy. Jeśli ktoś jest związany z Polską - ma tutaj żonę, czy rodzinę, to jasne. Natomiast jeśli chcemy naturalizować zawodnika, który nie ma pojęcia, co to jest Polska, to według mnie nie ma to najmniejszego sensu.

Źródło artykułu: